– Jadę na trzy dni do Daniela – powiedziałam stojąc nad kompletnym flakiem w rozbełtanym łóżku. Znaczy, nie żeby siostra była we krwi czy coś takiego, ale sprawiała wrażenie truposza. Oddychała, a ja przez moment żałowałam, że mam węch. Odruchowo pomachałam ręką wokół twarzy, chcąc odgonić przykry zapach z tego czegoś, co leżało w pościeli.
– Tylko się nie zabij, bo cię kocham – dodałam, zamykając drzwi. Odetchnęłam z ulgą. Zaraz też przyszło mocne postanowienie, by po południu czy wieczorem zadzwonić do Magdy. Nie będę się gryźć, nie będę – pocieszałam się. Matka była temu całkowicie przeciwna, ale ja już musiałam. Po prostu musiałam, bo nie chciałam się zamienić w kolejnego flaka!
Daniel mnie dobrze rozumiał. Już stał przy płocie, znaczy on i jego samochód. Niestety nie miał szpanerskiego wyścigowca, ale mnie piętnastoletni fiat wystarczał. Nie szata zdobi człowieka.
Choć, ta szata faktycznie czasem wiele o nim mówi.
Na przykład Magda była takim leniwym człowiekiem, że nie chciało jej się ani wstać z łóżka, ani iść się umyć, ani nawet sięgnąć po tę nieszczęsną szczotkę do włosów.
– Uczesałabyś ją czasem – powiedziała matka, pastwiąc się nad fryzurą mojej siostry.
– Nie jest dzieckiem – burknęłam, podając nożyczki, żeby obcięła zmechacone czarne loki, albo przynajmniej coś, co miało nimi być. W końcu laska ma dwadzieścia pięć lat, jest po studiach i powinna iść do pracy. A ona nie, stwierdziła, że będzie takim siedmiolatkiem. Rzygać mi się chce, jak o tym myślę.
Psychiatra powiedział, że trzeba zmienić dawkę leków. Może i tak, ale mam wrażenie, że to gówno daje, nieważne, co by nie wymyślił.
– Prawdopodobnie ma lekoodporną depresję – stwierdził drętwo, wpisując coś do papierka. – Pilnujecie diety?
– Diety, a tak, dbamy o B12 i inne – powiedziałam, ale niezbyt żywo.
Kolejny specjalista z dupy to psycholog-terapeuta. Dlaczego z dupy? Bo obiecano, że pomoże siostrze i rok już tak na tej kozetce ją męczy i dręczy, i mam wrażenie, że Magda wyłazi od niego jeszcze bardziej zgnębiona, niż przed.
– Mamo, może przerwać terapię? – zasugerowałam raz, wkładając rękę do szafki kuchennej. Kopytka same się nie zrobią.
– Matko święta, zwariowałaś! – jak wrzasnęła na mnie. – Ona tego potrzebuje!
– Taaa – mruknęłam.
Oczywiście. Siostra potrzebuje. Chyba opieki całodobowej. Nic do niej nie dociera.
Na początku to byłam nawet wyrozumiała dla niej. Ba, litowałam się nad nią. Teraz myślę, że takiego człowieka tylko wywalić na bruk! Żeby to chociaż się uśmiechało, ale nieee. Ona będzie cały dzień leżeć i nic nie robić. Ło maniu, jakbym ja bardzo chciała mieć chociaż jeden taki dzień! Dzień w łóżku, bez robienia czegokolwiek!
Daniel mówi, że kompletnie siory nie rozumiem i po co ją w mieszkaniu trzymam. No bo mi matka ją na chatę wniosła, normalnie. Sama nie chce mieszkać z tą debilką, to stwierdziła, że nauczę się trochę empatii do ludzi.
I nawet raz mi się udało. Jak przeczytałam kawałek jej pamiętnika, który oczywiście trafił do mnie przypadkiem.
Ostrzegam tylko, że jest całkowicie mroczny, ciężki i prawdopodobnie po wszystkim będziecie chcieli iść do kibla.
Ciągle chce mi się płakać. Nie mogę przestać, nieustannie ryczę w poduszkę. Boli, ten cholerny kamień na sercu parzy niemiłosiernie. Nie chce się żyć. Nie chce się nawet być. Wiem, nikt tego nie zrozumie. Nikt mnie nie kocha, boli, boli… jprdl… ciemność spowita przede mną, nade mną, obok mnie, dlaczego nikt tego nie chce zrozumieć? Jeba-any… aaa, chcę zniknąć, nicość, nicość, sen, zaraz zapadnę w sen…
tylko że to kurwa już nie działa
nikt nie umie zrozumieć, jak ciężko się podnieść. A ja zwyczajnie nie mam sił. Jakby kompletnie coś ze mnie wyssało tę życiodajną energię
skąd inni na to mają to nvm
idę se spać
Tak, wiem, miało być straszniej, ale dalej jest straszniej, tylko mi się nie chce w to wchodzić. Serio, nie mam zamiaru stapiać się z cierpiętnictwem świętej Magdaleny z domu Ożarskich. Wystarczy mi mój własny krzyż. Matka oczywiście mnie za to opierdala, że czemu tak traktuję siorę. Oczywiście, że ją kocham, ale ja też chcę normalności. Chcę, żeby chociaż raz wstała z łóżka, bo nie zrobiła tego od dwóch miesięcy!
– Jestem – powiedziałam smętnie, widząc, jak członki siostry próbują dać znać, że żyją. Daniel tymczasem sprawdził, czy Magda nie zmajstrowała czegoś z gazem i innymi opcjami, ale powiedział, że ten odór to z jej niemycia się. I jak mnie nagle coś wzięło, tak gwałtownie wzięłam siorę za rękę i brutalnie wsadziłam ją całą pod prysznic. Może się trochę opamięta?