[PODSUMOWANIE: 7t] Świadomość buduje rzeczywistość

Od siedmiu tygodni jestem na diecie keto/low carb/paleo, z naciskiem na to ostatnie. I jest coraz lepiej! Czuję się jak nowo narodzona i szykuję zmiany w swoim życiu. Mam wrażenie, że otworzyłam się na zmiany i wystarczy teraz zmontować przepis na Poznań. Ale może po kolei?

Gotowanie

Przede wszystkim hitem okazało się ciasto migdałowe – w smaku było jak niebo. Oczywiście, nie brakowało też porażek, a niestety: Czarnulka v. 1.0. okazała się takim właśnie projektem. Cóż, samo życie. Nie mniej przez doświadczenie wiem, jakich błędów nie popełniać :D. Ostatnio mało co konkretnego gotowałam, zazwyczaj jechałam na jajkach lub świątecznych daniach (w bardzo skąpej ilości). Dlatego też nie bardzo jest, czym się pochwalić. Obecnie robię fast (głodówkę) i powiem szczerze – od wtorku wracam do gotowania, szczególnie, że okres mi się zbliża i jako kobieta muszę na to uważać :). Generalnie widać, że hormony bardzo ładnie pracują i wszystko się znakomicie harmonizuje. W tym cyklu robię ostatniego fasta (od piątku wieczorem do wtorku rano) i mam niesamowicie dobry humor!

Powiem jedno – ta dieta pomaga w zmianie stanu świadomości! Tzn. z mojego doświadczenia wynika, że praktycznie dieta-świadomość są ze sobą połączone, bo np. na witarianizmie dość mocno widać, że ludzie idą w rejony duchowe, ale mniejsza. Tak czy siak, mam wrażenie, że jestem wypełniona niesamowitą energią i prawie zapomniałam, co to są stany depresyjne! To potęga!

W tygodniu miałam stan takiego marazmu, ale uwaga – pojechałam do Poznania i tam poczułam się lepiej. Ba… nawet zauważyłam piątkowy wschód słońca, który był piękny i kliknęłam mu fotkę. Pozwólcie, że to zachowam dla siebie. W każdym razie, gdy zjadłam mięso, gdy zaczęłam fast, to mój stan, moja radość z życia automatycznie wróciła! To jest jak narodziny. Wow. Kurde, nawet na wyborach byłam i z radością powiedziałam randomce „miłego dnia” haha :). Bo of course na „dzień dobry” nikt już nie zwraca uwagi.

Jestem teraz na 39 godzinie fastu i zastanawiam się, co ja mam z tą energią zrobić? A tak – pomedytować. I zastanowić się nad Poznaniem, do którego chcę się przeprowadzić. Bo w Gorzowie niestety warunki są ciężkie, a ja mam zajebiste przekonania o Poznaniu.

W Poznaniu dowiedziałam się, że schudłam. Nie liczę kilogramów na wadze, ale faktycznie – niektóre ubrania zdały mi się luźniejsze. Cóż, oczywiście, bardzo mnie to zmotywowało do dalszej pracy nad sobą.

W międzyczasie pracuję energetycznie nad sobą, teraz mocno nad żeńską energią i rodem, więc… kurczę. Akurat była praktyka, żeby fizycznie wywalić gniew, złość, a że brat ma super orbitreka, to poszłam na niego, po czym ciało uznało, że się zajebiście cieszy i że chce więcej.

To zrobiłam jeszcze 30 pompek na ścianie, po czym dowiedziałam się, jak prawidłowo zrobić rozciąganie, jaka opcja jest najlepsza i to robię. To ważne, bo inaczej można się zgarbić. Dobra, w każdym razie po powrocie do Poznania myślisz, że zaprzestałam? Of course, nie! To ważne, ruch jest ważny, a skoro powiedziało się A, to i można powiedzieć B? W końcu jednym z zadań od Rodu jest to, bym dbała o swoje zdrowie xD. I ja sobie też tego życzę – żeby zdrowie było zadbane :).

Stąd na przykład bardzo mocna decyzja, by prawie zbankrutować, bo widzisz, kochana/kochany, zakupiłam robota kuchennego za 200 złotych. Wow, czułam się zajebiście dokonując tego zakupu i przestałam się martwić tym, że mam parę zeta na koncie.

Chcesz mnie wesprzeć, walnij TU. Dziękuję ^_^. Pójdzie pewno na filmy, ale co, trzeba chodzić do kina i recenzować, co to za życie bez tego by było lol.

W Poznaniu dorwałam książkę o paleo i bardzo mi się spodobało, jak facet się nabija z wegusów, ale robi to głównie dlatego, że sam nim był przez 10 lat i cierpiał bardzo z tego powodu. Dobra, zmotywowałam się. Kończę książkę i walę Wam recenzję! Ha!

Do końca kwietnia chcę sobie zrobić plan Poznania, taki super przepis. Ale wszystko mi przypomina o tym, że to, co przeżyję w Poznaniu, czy to, czy mi się uda, zależy ode mnie, od mojego stanu świadomości. 😀

Kurde, muszę z kimś na ten temat pogadać, z kimś mądrzejszym ode mnie, haha.

Eee… to, co? Od wtorku mam nadzieję zamieszczać nowe przepisy, nowe odkrycia kulinarne, a ja idę czytać paleo. Bo czemu nie, to jest ciekawsze od durnego serialu z Netflixa, który ledwo jest oglądalny (tzn. jak masz chujowy nastrój to jest oglądalny, jak masz zajebisty, to nieoglądalny).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *