[PODSUMOWANIE] 3 tygodnie zdrowego odżywiania

W tej chwili piję wodę tak, jak Pan Bóg przykazał robić, jeśli ma się głodówkę. Ależ ten wyraz jest gówniany energetycznie. No dobra, wracając do sprawy… przetrwałam. Choć zrobiłam parę facepalmów.

Awokado

Rzuciłam się na promkę w sklepie, bo mówię – zajebisty smak jajka z awokado. Niestety, trochę to było działanie na oślep. Raz, że nie do końca dobrze je przechowywałam – w sensie, no… wsadziłam do wody i do lodówki, to owszem, coś dało, ale zapomniałam o tym, że owoc powinien być bardziej miękki, niż był, gdy go w pojemnik wsadzałam. Więc się trochu zmarnowało awokado, bo jak ma już brązowe plamki na skórze, to niedobrze jest, zaczyna się proces gnilny.

W ogóle to powinnam się nauczyć mrożenia tego, czego akurat nie potrzebuję – gdyż, ponieważ za dużo marnuję jedzenia. Ostatnio też przykry los spotkał pieczarki, gdyż źle opróżniłam pudełko z wody i znowu zaczął się proces gnilny. Auać, chyba lubię autosabotaż w temacie kulinarnym.

Ale co ciekawe, znudził mi się smak awokado. Trochę za dużo tego było. Tylko jest to dla mnie dość dziwny owoc w kwestii emocji. Nie wiem, skąd mi się to bierze – bo w pewnym momencie włącza mi się strach „czy to jest zatrute” i jakieś takie odczucie, że mam to awokado, ale ja nie chcieć awokado w ogóle, niech się zmarnuje.

Może ktoś w którymś wcieleniu mnie otruł, nwm xD.

Serki

Miałam nie jeść sera, ale kurczę – niektóre dania są po prostu kuszące. Na przykład ser z awokado. Tylko że jajko nie chciało się zmieścić. Cóż, na paleo raczej się nie je serów, więc nie powiem, bym się trzymała tej filozofii. Za to – niezależnie od tego – trzymałam się cały tydzień zdrowego odżywiania. I powiem tak: znacznie częściej czuję radość w sobie, ukochanie siebie. To jest zadziwiające. I jak wczoraj sobie pomyślałam: raz w miesiącu będę kupować coś zdrowego, tak szybko dotarło do mnie, że przecież zdrowie leży na talerzu. Jesz zdrowo, oszczędzasz na lekach i innych pierdoletach medycznych. To się po prostu opłaca.

Boczkowy facepalm

No i widzicie – wystraszyłam się, że za dużo pieniędzy wydałam. I to nie korzystając z karty, a po prostu – z papierowych pieniędzy. Jednak tak bardzo chce mi się chipsów XD. Poszłam do sklepu, kupiłam pół kilo chi… znaczy, boczku i wydałam na to 20 złotych. Niestety, zapomniałam przypomnieć ekspedientce, że chcę pokrojony w plasterki. Może miało na to wpływ to, że byłam półprzytomna, ja przez 1,5 doby nie spałam. Albo też odzywa się program autosabotażu. Teraz więc szukam jakiegoś dania z boczkiem i zastanawiam się, czy to nie zamrozić, albo po prostu do jakiegoś bigosu czy czegoś nie zastosować i do słoików. No i kupić porządnie kilo chip… znaczy, boczku albo świńskich skórek.

Jestem gotowa

Chociaż jeszcze nie obczaiłam do końca książki o głodówkach, to stwierdzam, że jestem gotowa do nich. To jest proste – wystarczy, że od 12 do iluśtam godzin się nie je i pije wodę. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, ale między piątkiem a sobotą miałam jakieś 21 h na głodówce. Tylko że chcę teraz to robić porządnie – na wodzie i z zegarkiem w ręku, bo muszę pilnować, by różnicować długość głodówek.

Zestaw do kuchni paleo

Na dniach przyjdą różne fajne frykasy do kuchni. I wtedy to stworzę wpis, który będę aktualizować. Chodzi zarówno o przybory do gotowania, jak i rzeczy, na których się gotuje. To myślę będzie fajna instrukcja obsługi dla zainteresowanych paleo. No i w przyszłym miesiącu chyba kupię w końcu książkę „Paleo po polsku”. Zobaczymy, bo nadal b chętnie bym się rzuciła na tę książkę. 😀

Chlebki białkowe

Ja z natury lubię chlebki. Ale te w piekarniach to zwykle chlebki pszeniczne, z kiełkowych czy z innych cudów, których ja nie mogę, bo na paleo się tego po prostu nie je. Jednakże odkryłam chlebki białkowe – i póki co to bardzo spełnia swoją rolę. Taki chlebek jest pyszny, zdrowy i co więcej, bardzo szybko się go robi!

Podsumowanie

W zasadzie to nie wydarzyły się wielkie rzeczy – ale post typu „podsumowanie” motywuje do tego, by kontynuować przygodę ze zdrowym odżywianiem. Racja, coraz więcej dostrzegam plusów, nie mniej: znam swoją naturę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *