W tym tygodniu bardzo dużo się działo. Zacznijmy od tego, że moje samopoczucie do środy nie było zbyt dobre. I było to widać w domu. Nie mniej, we wtorek postanowiłam iść na kebaba. Nie chciałam w bułce i chciałam w bułce, więc wszechświat poszedł na kompromis i dał mi rollo kebab xDDDD. Nie mniej, po tym posiłku mój organizm wcale nie poczuł się lepiej. Lubię kebaby, więc trochę szczęściem powaliło, ale ogólnie… nie bardzo czułam w sobie radość i zadowolenie z posiłku. Cóż…
Ciało chyba też trochę przyciężkawe się czuło po wszystkim, więc ostatecznie poszłam dokupić coś do wszamania w sensie do domu żeby zrobić konkretny posiłek, no i tak minął wtorek.
Środa to ogólne wariactwo, jednak na razie nie będę się na ten temat rozpowiadać – kto ma wiedzieć, ten wie. Jedynie co, to dziękuję przyjaciołom za wsparcie :*. Generalnie wieczorem zauważyłam, że dobry humor mi wrócił i… zaczęłam działać!!!!1111
A jak już podziałałam, to miałam sobotę pełną gotowania :). Przy czym humor nadal mi się utrzymuje! I mam wrażenie, że ciału jest jakby… lżej? Nwm, coś jakby wrażenie zmniejszenia wagi. Nie przykładam do tego wagi, ale ważniejsza rzecz to działanie hormonów. Jak zapewne wiecie, staram się jeść zdrowo, więc 4 tygodnie zdrowego jedzenia wystarczą, by organizm zaczął inaczej pracować. I ja to czuję, i widzę to w postaci cyklu miesiączkowego :).
Zaczęłam też trochę inaczej myśleć, tak bardziej… pozytywnie. I nie, szczecińskie krokusy niewiele mają z tym wspólnego. Dobry humor jest taki… z dupy, że tak powiem :D. I bardzo dobrze.
Już wiem, co kupić w kwietniu – gofrownicę bez teflonu. O teflonie sobie opowiemy kiedy indziej, nie mniej, chcę po prostu, by moja kuchnia miała zdrowe narzędzia.
Coś mi jakieś skórne rzeczy trochę wyskoczyły na skórze twarzy, ale się tym nie martwię póki co. Zresztą, to tak od wczora wieczorem się zaczęło dziać.
No i kwestie finansów… Nie jest zbyt różowo, nie mniej staram się nie martwić i stwierdziłam, że polecę na zupach; to chyba najtańsze posiłki ;).
I głodówkach, ale przez to, że w moim cyklu zachodzą zmiany, nie do końca wiem, jak w temacie działam; co prawda w piątek robiłam sobie fasting (tzn. głodówkę), ale mimo wszystko jest takie okienko czasowe, kiedy lepiej, by kobieta ich nie stosowała przesadnie. I racja, jak śpimy, to wszyscy mamy głodówkę, ale to inny temat :P.
Ostatnio mam tendencję do słodzenia moich tzw. kaw (zamienniki kawy) i to mnie trochę zdziwiło. Nie mniej, cukier fit składa się z proszku kwiatowego, więc jest zdrowy ;).
Co jeszcze?
To chyba wszystko :D.