Wiem, że nic nie wiem – to chyba powinna być dewiza dla „Dream Scenario” Kristoffera Borgliego. Albo inna: być dziwacznym filmem, który tak się plącze, że ocena zależy głównie od gustu.
Otóż – parę osób wyszło, sporo się śmiało, a mnie to nie śmieszyło. Scena z potencjalnym seksem u prawie nieznajomej należy bardziej do scen cringowych, a największym atutem filmu jest to, że nie chce być poprawny politycznie. Jebać płeć psychologiczną? Tak. Iść do Tuckera? Oczywiście, czemu nie. Akurat fragment z Tuckerem jako jedyny chyba mnie rozbawił.
Czy to słaby film?
Może być dla wielu nudny.
Przez cały seans miałam wrażenie, że „Dream scenario” chce coś przekazać, ale nie do końca wprost. Problem w tym, że wchodzi w pomysł jak w masło, a potem… kolejny pomysł. Znaczy, są wątki logicznie się łączące, a sny o jednym człowieku, które śnią się wszystkim prawie ludziom, to intrygujący i tajemniczy problem, który wielu badaczy nurtuje. Niestety, albo stety – sprawa zostaje tajemnicą aż do końca seansu, a widz może się rozsmakować jedynie tym, że bohater, Paul Matthews, przechodzi ze stanu niszowego naukowca, do stanu celebryty w upadku.
Tyle że nie.
Ten film ma bardzo otwartą drogę do interpretacji, i to jest trochę jego zaleta, a trochę problem. Bo nie wiem, co chciał przekazać, czym być, no – lubię prostotę.
Powiem więcej – nawet dobra muzyczka na końcowych napisach nie przekonała mnie do tego, by zostać na seansie do ich końca.
Ot, nudził mnie, ot, średniak, ot… dobra, albo nawet najlepsza rola Nicholasa Cage – dość, że się na tym męczyłam. I nie, seans „Ferrari” nie ma tu nic do rzeczy, bo dobry film to dobry film.
I nie mogę nic więcej powiedzieć…
– Przecież chciałaś – przypominam sobie nagle. A, no tak.
Moim zdaniem zachwyty krytyków są trochę na wyrost, ale to nie znaczy, że są niesłuszne. Jednego jestem pewna – jeśli teraz ten film nie będzie doceniony, to za kilka lat „Dream Scenario” może podbijać rankingi VODów.
Także reasumując: dla mnie ten seans był słaby, męczyłam się na nim. Ale prawdopodobnie duża w tym zasługa końcówki (urządzenie do snów? Serio?).