[UŚWIADOM TO SOBIE] FINAL COUNTDOWN

Myśleliście, że tylko źli zapowiadają, co (z)robią? Oj, tu się na szczęście myliliście. Nasze dusze potrafią się porozumiewać, a utwór FINAL COUNTDOWN został nam dany przez nasze dusze. Wiedzieliśmy, co się stanie, bo to musi w końcu nadejść, i sobie opowiadaliśmy to, żeby w końcu przestali z nas zdzierać energię.

TERAZ

Spójrz na sam tekst piosenki, po polsku:

Wyruszamy razem,

Wszyscy jesteśmy jednością. Osoby wysokowrażliwe wiedzą doskonale, przez emocje i świadomość, że mamy takie jobcze połączenia, że z łatwością porozumiewamy się przez dusze. I każdego wspieramy, bo wszyscy jesteśmy równi. Ufff.


Ale to wciąż jest pożegnanie

Utwór został wydany w latach 80′, a dokładniej: 14.02.1986 roku. WTEDY wciąż to było bardzo długie pożegnanie. Obecnie… jesteśmy. Z miłością, w różny sposób, ale oczekujemy tego momentu.


Być może wrócimy na Ziemię

Ci, którzy wcielali się całkowicie świadomie na Ziemię nieśli ze sobą takie informacje, które rozwalały system, a system nie potrafił ich zniszczyć. Przykładem jest PRAWO NATURALNE, na którym na przykład oprze się nasze społeczeństwo.

Kto wie?

Bycie to przygoda, możliwości wciąż się zmieniają… to chciało nam powiedzieć jasnowidzenie!

Nikt tu nie jest winny

Większość z nas została porwana, zaatakowana i inne tragedie, które warto, byśmy przetransformowali.

Opuszczamy Ziemię (opuszczamy Ziemię)

Ziemia to nazwa więzienia, na którym są mniejsze więzienia oznaczone flagami…

Czy cokolwiek będzie jeszcze kiedyś takie samo?

NIE. Po wszystkim będziemy ABSOLUTNIE WOLNI.

To końcowe odliczanie!
Końcowe odliczanie
Och

Nie mogę się doczekać, kiedy to wszystko pieprznie!

Zmierzamy ku Wenus (Wenus)

Bo to ma być kreacja oparta na miłości, duszy, naszej boskości.

Z dumnie podniesioną głową

Tak! Przetrwaliśmy piekło i powiem Wam, że świadomość, jacy jesteśmy dzielni, piękni… aż poczułam miłość.

Bo być może nas dostrzegą

Niestety, w latach 80′ XX wieku jeszcze było niebezpiecznie się ujawniać, ale… przecież jest sztuka. Tu może być zakryte coś w taki sposób, by przeczytać to między wierszami. Ach.

I zaproszą z otwartymi ramionami, o tak

Już zaprosili. Byłam wspomagać uzdrawianie drzew i sama się uzdrawiałam, to było piękne.

Przed nami jeszcze wiele lat świetlnych
I wiele rzeczy do odkrycia

To są słowa wyrażające nową drogę – drogę, która nas czeka po rąbnięciu kopuły. Drogę, która jest wieczna i stanowi wieczną miłość, jeśli zechcemy. Szczerze, nie wiem jak opisać to w tym żabio-wężowym języku.

Jestem pewien, że będziemy za nią bardzo tęsknić

Za Ziemią? Nigdy. Ale weźcie pod uwagę, że to dusza podpowiadała, a kim ja jestem, by oceniać? Zresztą to były czasy, kiedy ujawnianie się jest niebezpieczne, trzeba było to tu to tam coś palnąć :). To przypomina polskie firmy – zrobimy jeden błąd w księgowości, by skarbówka nas nie dopadła. 😀

To końcowe odliczanie

<3

Wyruszamy razem (końcowe odliczanie)

Och, tak.

Będziemy za nią bardzo tęsknić


Może nie tęsknić. Szanować, pamiętać może, że tak było. To scheda po naszych przodkach. Scheda naszego rozwoju.

Końcowe odliczanie (końcowe odliczanie)

To widok „naszej” ziemi. To jest takie… pierwotne. Zresztą, cały utwór jest pierwotnymi dźwiękami ogrywany. Tylko, że go wyjałowili – jak wszystko – inną wibracją. 432 hz to wibracja, z której powinniśmy korzystać. Powinniśmy – w takim sensie, że najlepiej się do niej dostrajamy, gdy słuchamy muzyki. No, są różne wibracje pieśni, melodii, ale ta jest taka wibracyjnie ludzka. Po prostu. A my, ludzkość, teraz będziemy siebie poznawali od wewnątrz, całym jestestwem. Będziemy poznawać kreację, bo to kreacja jest najwyższym wymiarem wolności.

Usiądźcie wygodnie i jeszcze raz i posłuchajcie, i obejrzyjcie utwór. Nie bez przyczyny ma on 989 mln odsłon, wszyscy kojarzą, znają i KOCHAJĄ.

Oszustwo energetyczne, czyli dlaczego z pozoru prowadzimy wojny rasowe w internetach

Już niczego nie ukrywają, bo nie mogą. Prawa się zmieniły i według tych praw jest bardzo, bardzo i bardzo brutalna lekcja dla tych wszystkich, którzy robią coś wbrew woli człowieka. Świadomej, nieświadomej. Właśnie, bo dotychczas opowiadali nie do końca wprost, tak, by oszukać umysł. Przykładu daleko nie muszę szukać, bo na blogu jest wpis o „Trumanie Show”. Doskonały, rewelacyjny przykład jak walili nas w manto.

Ale już nie mogą.

Oni o tym wiedzą, ale się łudzą. Dostali ultimatum, ale nadal się łudzą. Zło jest banalne, ale że się boją czasem, że czasem jest pusto w ich głowach… dobrze, na czym to ja miałam? A, bo widzicie. To nie jest tak, że my, Dzieci Boże, Dzieci Światła o tym nie wiemy. WIEMY. WSZYSCY TO WYCZUWAJĄ. Trwa wojna domowa w Europie, ale ja miałam Wam opowiedzieć, dlaczego ludzie robią awantury, bo w serialu historycznym królowa jest czarna, a nie biała. To jest nieważne, jaki ma kolor skóry, to wielu przyznaje, jeśli chodzi o powieści typu fantasy. Tam można wszystko kompletnie zepsuć na modłę multi-kulti i kij wie czego jeszcze.

Jestem rasistką?

No przyznaj, nie czujesz, że w tych historiach JEST COŚ FAŁSZYWEGO, GRA, COŚ NIEPRAWDZIWEGO? Nawet jeśli – o zgrozo – jest to akcja w średniowieczu, gdzie kobiety szyją i robią właściwie tylko to. Nigdy tego nie czułam, to jest takie sztuczne, że ja dziś spoglądając na to, łapię się za głowę.

„A więc o to chodziło!”.

Bo widzicie, to nie o to chodzi, że ja czuję złość bo jakiś fikcyjny bohater stał się czarny, a Shin biały. Tu chodzi o to, że podskórnie czujemy, że chcą nas oszukać. Zawsze. Oszukać z historią (co już miało miejsce), oszukać z wyobrażeniem świat(ł)a.

Teraz nie mogą mówić ogródkami. Ludzie muszą wiedzieć, na co się decydują. Wtedy gra jest w pełni fair play. Chcesz wziąć szczypawkę? Już Ci nie powiedzą, że musisz, bo nie pojedziesz do Urugwaju. Powiedzą Ci tak: „jeśli chcesz się identyfikować kodem QR to możesz, ale nie musisz”. I co? Ach, tak – bo więcej papierologii bez kodu QR? I co z tego? Wolny człowiek nie musi się tym przejmować.

Historia została sfałszowana, ale dziś robią to samo z kulturą. Zawsze to robili, do pewnego stopnia. Nie mniej, dziś biorą stare, piękne powieści i zmieniają wszystko, bo jest święte słowo ADAPTACJA. Adaptacja nie znaczy brak szacunku do twórcy, adaptacja znaczy pewnego rodzaju umowę. Umowę, którą zawiera się z twórcą, tak jak u Cobena. Oni robią nam seriale polskie, ale na kanwie jego powieści. Tyle że on – w przeciwieństwie do Jordana czy Tolkiena – podpisał z nimi na to umowę.

Więcej powiem, w przypadku Tolkiena wszystkie osoby, które sprawowały pieczę nad jego dorobkiem zostały zabite, a przynajmniej – nie uszanowano ich woli. To nie to, że wszyscy krytykujący Amazona są rasistami. Ba, pewien czarnoskóry vloger sam powiedział, że czuje niesmak, bo ta historia jest po prostu PSUTA.

możecie włączyć napisy 🙂

Powiedzcie mi tak na serio. Tak z głębi serca.

Po co przerabiać coś, co jest dobre? Dobra, można wsadzić nowych aktorów, spoko. Ale to nie o aktorów chodzi i nie chodzi o słowa. Chodzi o to, że wszędzie z tych treści przejawiają się treści podprogowe. Po co? By nas ośmieszyć może? By wlać do mózgów kolejne bzdury. My to czujemy podświadomie, ale nie umiemy tego wypowiedzieć. Tak po prostu.

Bo dobrych historii się nie przerabia. Zostawia się je, bo są dobre. Argument „bo trzeba dostosować do obecnych czasów” kompletnie nie trzyma się kupy, bo KAŻDY CZAS TWORZY WŁASNE HISTORIE.

To raz, a dwa…

Gdyby im tak bardzo zależało na tym, by czarnoskórzy, Afroamerykanie, żółci, geje itd. mieli udział w kulturze, to zgadnijcie, co by zrobili.

TAK, DALIBY IM MOŻLIWOŚĆ TWORZENIA WŁASNYCH DZIEŁ.

I tyle i aż tyle.

PS.: Argument „ale przecież czarnoskórzy mają produkcje, Netflix jest w Afryce i Azji” także nie wytrzymuje argumentu. Po pierwsze, produkcje lokalne są znane z tego, że są lokalne i naprawdę – jak nie ma mody na jakiś kraj, to raczej one się nie wychylą spoza tuby regionalnej. Po drugie, zauważcie, gdzie najwięcej LGBT i innych rzeczy się wstawia. W USA. W USA nie mają czarnoskórych twórców, że muszą tymi postaciami faszerować dzieła, które stworzyli twórcy, mając na myśli białych bohaterów? Naprawdę? Ach – i serdecznie zachęcam do sięgnięcia po „Koło czasu” Jordana. TAM JEST MULTI KULTI.

KIJ MA DWA KOŃCE

Nie wiem, jak powinien brzmieć ten tekst. Ale wiem, że na naszych oczach dzieje się rzecz straszna. To propaganda.

O ile ściemę medialną w postaci C19 można wybaczyć, to nie można tego zrobić wobec historii. Szczególnie, że jesteśmy Polakami. I zanim jakiś randomowy historyk powie mi, że zawsze w jakimś stopniu się manipuluje opowieścią o danym kraju, to niech się zatrzyma. I poczyta resztę wypowiedzi.

Wołyń. Katyń. Auschwitz.

Od 1945 roku aż do 1991 zwycięzcy II WŚ mogli dowolnie manipulować historią świata. Opowiadać, że Armia Czerwona wyzwalała Polskę, a Izrael… no właśnie, Izrael, państwo, w którym żyło wiele, bardzo wiele ludzi uratowanych przez Polaków. I dopóki oni żyli, nie zgadzali się na całkowite gnojenie naszej historii, naszych przodków. Gdy odeszli, niewiele już można było zrobić. Bo nie dość, że nie mieliśmy jak stworzyć własnej, historycznej propagandy, która by była dla nas korzystna, to zwycięzcy poszli dalej. Ale Ty jako Polak to wiesz, prawda? Nie muszę chyba opowiadać o „polskich obozach” będących tak naprawdę niemieckimi?

Wiecie, parę miesięcy temu natrafiłam na bardzo kontrowersyjny film o II WŚ. Było tam o Hitlerze, o napaści na Polskę. W przeciwieństwie jednak do innych podobnych dokumentów, pojawiły się tam wzmianki o awanturach w Bydgoszczy i Gdańsku. Awanturach, w których Polacy byli tymi złymi, bijącymi Niemców. I jasne, mogłabym powiedzieć „ależ brednie”. Ale wciąż, jestem Polką. Ale wciąż jako Polka lubię dłubać i to tak długo, aż w końcu wydłubię właściwy kształt. To dzięki temu mamy odwagę mówić o Jedwabnem, czy innych niezbyt komfortowych dla Polaków scenach z historii. Ale też dzięki temu zawdzięczamy bardzo słabą, wręcz żadną propagandę historyczną.

Nasza propaganda opiera się głównie na XIX wieku. Cała reszta to historia, o którą może nie musimy walczyć, ale o której sami mówimy prawdę. Szczerze wierzę, że mamy tę odwagę spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: „tak, tak po prostu się stało, trudno, nigdy nigdzie nie było czarno-białej historii”. Z pozoru tracimy na arenie światowej wiele. W końcu każdy inny kraj, od Niemców po Japonię, dba o swój wizerunek historyczny, dba o to, by do świata docierały same tęcze.

ALE KIJ MA DWA KOŃCE.

A PRAWDA ZAWSZE ZWYCIĘŻA.

A nawet jeśli nie zwycięża, to zawsze ktoś ją odnajdzie. I oczywiście, że im dalej, tym trudniej dopatrzyć się faktów, jednak obecnie żyjemy w świecie, w którym stosunkowo łatwo jest… no właśnie, co?

Ja rozumiem – i zrozumie to każdy człowiek – że Ukraina jest w trudnej sytuacji. Jednak każdy Polak, każda Polka zrozumie jeszcze jedną rzecz. FAKTY. Potrafimy prezentować własną historię niezwykle dokładnie, bez ściemy. Z jakiegoś powodu po wejściu do Unii Europejskiej nie zaczęliśmy się onanizować, gloryfikować. Dobrze, może nie jest to udany przykład. Ale jest inny. Opowiem Wam konkret, bo dość już mojego wodolejstwa.

Jest sobie histmag.pl. Portal, który chce uchodzić za medium rzetelne, badające historię, mające już długi staż. A ponieważ zabrałam się za pisanie opowiadania osadzonego we współczesnym świecie to research – przynajmniej w podstawowym zakresie – jest niezbędny. No, a historia dotyczy i Ukrainy, i Rosji. Tego konfliktu, kto ma rację, kto kim jest dla kogo. Toż to przecież pole do popisu dla artystycznej duszy, prawda?

I jak wiadomo, stosunkowo blisko naszych granic jest konflikt zbrojny, ludzie chcą wiedzieć, co w trawie piszczy. Histmag oczywistym zamawia teksty w temacie. I tak se czytam ten skrót opowieści o współczesnej Ukrainie.

I szlag mnie trafia.

NIE BYŁO ŻADNEJ WZMIANKI O ODESSIE.

To jest jawna cenzura historii. To nie powinno mieć miejsca. Zginęło 42 osób, kilkadziesiąt zostało rannych, siedem kobiet zmarło, a jedna była w ciąży i w dodatku uduszona kablem. A, ofiarą był jeszcze nieletni. Tu możecie sobie więcej poczytać.

Jako Polka uważam, że my powinniśmy dbać o rzetelność tekstów historycznych. Nie wolno nam się dopuszczać do fałszu w tym temacie. Jeśli jesteśmy szczerzy wobec siebie, bądźmy szczerzy wobec innych.

[JASNOWIDZENIE] Jeśli pójdziemy dalej

Mamy takie założenie, że idziemy jako ludzkość dalej. Widzimy możliwości, by niemożliwe stało się możliwe, że skoro Finlandia chce w NATO, a wydarzyła się koronkoza, to teraz nie mamy oporów przed nowymi schematami. Problem polega na tym, że część z nas nadal chce być w starym, a część z nas zaczyna już przerabiać zupełnie nowe rozwiązania. Czuję, że już jesteśmy na pierwszych centymetrach zupełnie nowego otwarcia, bo udało nam się przedrzeć do najlepszej z możliwości rzeczywistości. Rosji również, ale nie oznacza to, że droga dla niej będzie łatwa. Wręcz przeciwnie.

Zacznijmy od kryptowalut, bo to ma horrendalnie ważne znaczenie. Ukraina i Rosja stają się areną testów tej metody. I owszem, bitcoin oficjalnie został zbanowany na terenie Federacji, ale z tego, co zrozumiałam z przekazów, to Rosja sama tworzy własny system. Z kolei Ukraina idzie drogą, której nie można nazwać ciemną, ale że tak określę, potencjały nie są jasne, jeszcze jest zbyt dużo burdelu w przestrzeni. Jednak moim zdaniem mamy tu wahadełko kryptowalutowe na linii Rosja-Ukraina, ale sam rozwój sytuacji dopiero będzie.

Rosja

Rosję czekają niezwykle trudne czasy, jeśli chodzi o przeobrażanie się świadomościowe. Partia Komunistyczna chce powrotu do flagi czerwonej, ZSRR. Oczywiście, nasze koffane kraje zachodnie widzą, że to jest złe i mediościerwa tym straszą, tak samo jak straszą, że och – jakiś znaczek wojskowy Rosji, to tego znaczka nie można obrażać. Mam wrażenie, że Rosja staje trochę przed bardzo podstawowym zadaniem w kwestii energetyki.

USZANOWANIE ŻYCIA PRZODKÓW.

Nas się straszy, że teraz Rosja wchodzi w faszyzm i inne bzdety, a ja jednak odczuwam to jako rozpoczęcie zakończenia nauki szacunku wobec przodków. Ogólnie rzecz biorąc, w Federacji przed tym wybuchem w lutym trwały rozmowy o genetyce carów rosyjskich, oni chcieli znać więcej szczegółów. Teraz – jak zawsze, przed 9 maja, przed Dniem Zwycięstwa – jest pełno znaków ZSRR na ulicach Rosji. Mediościerwa uprawiają narrację w stylu „to straszne”, ale właśnie NIE. To jest piękne, to jest najwyższa oznaka szacunku wobec przodków. Ba, Wojna Iwana, Wielka Wojna Ojczyźniana była czymś ekstremalnym. I teraz, odnosząc się do tamtego okresu, Rosjanie także kończą jakiś etap energetyczny swego narodu.

Ale mamy przecież iść dalej, prawda?

Rosja prawdopodobnie będzie – zgodnie z planem – odcinana przynajmniej na trochę od Europy, USA. Te ciemne powiązania z Niemcami nie chcą puścić, ale być może obecny aktywny konflikt na Ukrainie ma doprowadzić do tego, że puści to wszystko.

Niestety, dla samych obywateli Rosji ja nie widzę łatwych czasów. Oni muszą zrozumieć pewne rzeczy i będą raczej chcieli iść w stronę pokoju. Przemiany będą spore, bo nie wiem jak z kwestią Putina, ale ten nie będzie żył długo, na moje skromne oczko przeżyje od roku do dwóch lat. Po tym będzie wybuch energii, a następnie ogromne przemiany porównywalne do rozpadu ZSRR. Tylko wtedy faktycznie ZSRR nie miało wyjścia i zwróciło się do USA, co niekoniecznie było dobrym pomysłem. Natomiast w chwili tamtej, w której to wszystko absolutnie pęknie, w którym ludzie zaczną tworzyć własne kooperatywy, poszanowanie prawa do samostanowienia Rosji będzie utrzymane. Wszyscy ludzie, którzy współpracowali z Putinem będą odsunięci i może osądzeni. Absolutnie wszyscy. Mało tego, obecni kandydaci – może poza jednym, ale nie zapadła zdaje się konkretna decyzja na przestrzeni i wcale nie chodzi o Nawalnego – wymieniani jako następcy Putina także zostaną odsunięci. Rosja będzie chciała iść w stronę nowoczesności, to widać, ale niekoniecznie będzie to na zasadzie „sprzedamy się USA”. Powiem nawet, że Duma Państwowa nie do końca będzie tym, czym była w latach 90′ i tym, czym dziś są demokracje, a na pewno nie będzie tym, czym jest obecnie (fasadą). Pojawi się jeszcze coś kobiecego, ale jest to na razie mało szczegółowe. To jednak jest bardzo długa i kręta droga, w której najpierw Rosjanie muszą dokończyć proces akceptacji swojej przeszłości, a następnie muszą wdrożyć nowe myślenie, dzięki któremu teren ten przestanie być opiatowy i alkoholowy. Ufff, a teraz czas podyskutować o reszcie świata.

Chiny

Chiny tak się przyczaiły w krzakach, że chyba do wyboru nowego szefa Partii nie będą chciały wyjść z nich. Dobra wiadomość jest taka, że wybory na wrzesień są. Zła zaś taka, że nadal nie widać na horyzoncie konkretów, choć pojawiają mi się jakieś rozmowy z Putinem, ale ciągle nie będzie to znaczące. Czyli nic nowego. Na terenie Chińskiej Republiki Ludowej ma chyba miejsce jakaś operacja wojskowa, z racji tego, że i tam ludzie się budzą. Niestety, moim okiem, ta przestrzeń jest dla mnie zasłonięta, zresztą to Chiny.

USA

Będzie wydarzenie na giełdzie, ale to wydarzenie już jest zapowiadane, FED się do tego przygotowuje. Jednak od niego wydarzenia w tym kraju znacznie przyśpieszą, proces nie będzie w stylu chińskim, czołgającym się, a takim bardziej „bum”. Na razie trudno powiedzieć, co i kiedy nastąpi, bo najpierw ma nastąpić ogólny spokój w kontekście Rosji i Ukrainy. I tak – dotyczy to całego świata, choć teoretycznie, w Afryce i Azji bardzo dużo się dzieje, ale Ełropa dostrzega tylko własny tyłek. No i wracając do tego tyłka…

POLSKA

Mam dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że nie wykorzystamy potencjału sytuacji z Ukrainą. To w dalszej perspektywie – dużo dalszej – może co prawda nam przynieść trochę profitów, ale na teraz, na chwilę obecną obecne działania nierządu PiS będą opisywane jako „niewykorzystany potencjał”. Jednak, USA wykazuje pewną słabość, więc jeśli wszystko – absolutnie wszystko się tam zwali, a do tego przestrzeń zmierza, to możemy ugrać coś bardzo dobrego. Inna rzecz, że wracając do tu i teraz. Polacy będą wkurwieni, ale nie w Internecie, tylko na żywo. Mediościerwa już zaczynają pokazywać spadające sondaże, natomiast to jeszcze nie jest ten czas. My musimy zrozumieć, że MAMY KURWA WPŁYW NA NASZĄ RZECZYWISTOŚĆ, NA TO, CO SIĘ DZIEJE W SEJMIE. I może to brzmieć tęczowo, ale chodzi o uruchomienie tego naszego polskiego wewnętrznego bohatera, skorego przecież do działania! Od listopada, gdy tzw. czakramy narodowe będą w pełnym ruchu, będziemy obserwować zmianę mentalności społeczeństwa polskiego. I to nie będzie zmiana na zasadzie wyjście Strajku Kobiecego, tylko prawdziwa, realna praca. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli opozycja postanowi w przyszłym roku zrobić wybory i utworzy tzw. rząd techniczny, to powiem Wam, że w tych wyborach NIE WIDZĘ EGO. WIDZĘ ŚWIATŁO. I to jest zajebiście dobra wiadomość, i tym optymistycznym akcentem kończę.