[OST’y] Ścigając marzenie

Już po lunarnej, noworocznej edycji Pięciu Smaków. Czas na zaprezentowanie paru najciekawszych utworów z dostępnych filmów. Na pierwszy rzut idzie „Ścigając marzenie”.

Wow, w trailerze dali muzę – tę rockową z filmu:

Ogólnie to jest para bohaterów, którzy się spotykają i zakochują, WIĘCEJ TU. A teraz trochę więcej o kolejnej, będącej głównym motywem muzycznym filmu.

Okazuje się, że chiński da się słuchać, jeśli jest śpiewany od serca. Serio, jak nigdy, utwory z tego filmu chwyciły mnie za serce! Czuło się to „coś”, jak z ekranu buchała ta piosenka.

  • w Chinach -podobnie do reszty świata – popularne są programy muzyczne a’la „Idol”. Tylko tu właśnie mamy horrendalną konkurencję, zapewne nieprzypadkowo wynikającą z liczby ludności w Kraju Środka.
  • Bardziej, niż standardowa papka popowa, Chińczycy lubią ballady. Spokojne utwory święcą u nich triumf, ale jak widać – wpływ Zachodu nie pozostaje obojętny.
  • Chiny wciąż się zmieniają, co widać po „Ścigając marzenie”. Ten obraz wyreżyserował Johnnie To, który kiedyś nie chciał z nimi współpracować, a teraz jakby machnął na to ręką… no wiecie, jakoś trzeba żyć, a problem Hong Kongu szybko się nie rozwiąże.

Piosenka wyrąbista. Jest o bohaterze, a ona bez niego nie może żyć, bo cośtam, cośtam i że oni razem przeżywali i tak dalej. Taka ballada o miłości właśnie, która była po kawałku prezentowana w filmie i dopiero na końcu wybuchła, w kulminacyjnej scenie, kiedy ON walczył na MMA (ponoć bardziej pokazowo zrobili, niż w realu), a ona… no cóż, ona postanowiła dla niego zrezygnować z konkursu, w którym bierze udział . Jakbyśmy tego nie oceniali przez feministyczne oko, tak i tak było to wzruszające.

[RECENZJA] Ścigając marzenie

Nie mam sił na intelektualne potyczki, dlatego ta recenzja będzie prosta. A może to po prostu prosta historia z bardzo dobrymi akcentami muzycznymi?

On – bokser, ona – czirladerka na MMA. Połączy ich przypadek: w trakcie jednej z gal bokserskich ekipa gangsterów orientuje się, że dziewczyna ma długi do spłacenia. Kukułka więc zwiewa, ale daleko nie ucieka i wpada w jego ręce – Tygrysa. Ten widać, że lubi się bawić w życiu i… no właśnie, czy pomoże jej zrealizować największe marzenie życia, czyli zostania wokalistką? A on, czy spełni swoje?

Właściwie ten film nie jest niczym nadzwyczajnym, ale pewnie nie wychwyciłam wszystkich akcentów nawiązań do innych dzieł. Więcej nawet, nie wychwyciłam żadnych XD. Więc pozostało mi tylko samo delektowanie się obrazem Johnniego To, który stwierdził, że idzie na współpracę z Chinami. Niby wydaje się to naturalne, że Hong Kong współpracuje z nimi, ale w kontekście politycznym już tak kolorowe nie jest.

Zresztą, i w samym „Ścigając marzenie” są mroczniejsze chwile. Jakby na boku, ale jednak coś tam się pojawia. Jak poprosicie w komentarzach, to może rozwinę kwestię ;p.

Ogólnie to przyjemny seans, taki – no – na piątkowy/sobotni i relaksujący seans. Aha, i warto zwrócić uwagę na ścieżkę dźwiękową, bo ta jest świetna. Problem w tym, że po angielskim tytule w ogóle nie idzie znaleźć tych utworów, ale może grupa Pięciu Smaków pomoże.

Dobra, a teraz idę się szykować na czterogodzinny rollecoaster w postaci „Miłości obnażonej”.

Filmy można oglądać w ramach mini-festiwalu Pięciu Smaków. Karnety i bilety cały czas do wzięcia. Warto!