Pieniądze to nie wszystko

Dzień dobereł, ja jestem trochę wściekła. A miał być to film na moją chandrę, eeeh…

Tomasz Adamczyk (Marek Kondrat) na pewnej drodze ma wypadek. Znajdują go okoliczni mieszkańcy okolicznej wsi, a okoliczności są takie, że postanawiają to wykorzystać. Czy uda im się uzyskać pieniądze za okup?

„Pieniądze to nie wszystko” to film, który chyba jest trochę zapomniany, a na to nie zasługuje. Co prawda to nierówna opowieść, ale rozumiem, że konflikt należało jakoś rozwiązać i zebrać do kupy wszystkie wątki. Ale to nie jest najgorsze.

Otóż – nie ma na streamingu tego filmu. A przynajmniej nie było 12.01. (moment pisania tekstu i tak, oglądam na tyle dużo, że muszę rozplanowywać posty). Ponieważ w żadnych zapowiedziach na styczeń i informacjach streamingowych nie znalazłam tego tytułu, nie sądzę, by sytuacja miała się zmienić.

I tu dochodzimy do mojego wkurwu, ponieważ w pierwszym rzucie znalazłam bardzo rozpikselowaną wersję, ale dobra – nie jest to Atari, więc jakoś się oglądać dało. Gorzej, że jakieś 20 minut przed końcem dramatycznie rozjechał się dźwięk. A to już jest mocny dyskomfort w oglądaniu.

Wkurzona, postanowiłam jeszcze raz poszukać i tym razem wyszukiwarka łaskawie zapodała mi ten film na YT. Wprawdzie nadal jest to wersja rozpikselowana, ale przynajmniej nic się nie dzieje z dźwiękiem. A ponieważ nie ma „Pieniędzy to nie wszystko” w streamingu, na chama zapodam link do tegoż dzieła.

I wiecie – napisałam, że to film nierówny. Pierwsza połowa nie dość, że płynęła, to jeszcze bardzo, bardzo, bardzo mnie bawiła. Już bliska byłam stwierdzenia, że jest to jedna z najśmieszniejszych komedii, jakie widziałam. Więc czemu leży zapomniana na półkach producentów i dystrybutorów?

Być może przez drugą część, która co prawda prowadzi nas do rozwiązania, ale nie ma już tej takiej komediowej ikry. Historia zamienia się w coś lekkiego, ale mocno obyczajowego. Mimo to bardzo chciałam zobaczyć, jak wszystko się zakończy, bo choć dawno temu i nieprawda widziałam ten film, to jednak, teraz – po latach – oglądało mi się znacznie lepiej. Może dlatego, że jestem starsza, a może dlatego, że lepiej sobie radzę ze stanami emocjonalnymi.

Tak czy siak, jeśli ktoś szuka lekkiego obrazu na chandrę zimowo-jesienną, to „Pieniądze to nie wszystko” będzie w sam. Zwłaszcza, że towarzyszy temu bardzo dobry utwór Golec uOrkiestry (link w komentarzu).

A u Was jak tam, fajna komedia to była?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *