Księgowy

25 kwietnia 2025 roku na ekrany ma wejść druga część „Księgowego” – filmu z 2016 roku, gdzie główną rolę zagrał Ben Affleck, a towarzyszyła mu mniej lub bardziej Anna Kendrick. To będzie półmetek historii, bo ostatecznie „The Accountant” ma być trylogią. Liczę, że udaną, ale skoro trójka ma inspirować się „Rain Manem”, to liczę na miły seans.

Póki co jednak nadrobiłam jedyneczkę i okazał się to bardzo ciekawy seans.

Tak – krytycy twierdzą, że to średni film, niewiele się w nim dzieje, ale ja sądzę, że „Księgowy” właśnie przez to wygrywa. Bo szczerze mówiąc, mamy pindyliard filmów, w których jeden gniewny robi rozpierduchę. I co? I rezultat taki, że prawie żaden z nich nie zapada w pamięć. Prawie, bo wyjątkiem są „John Wick” czy „Nikt”, no ale kto za pół roku będzie pamiętał o „Pszczelarzu”?

A tymczasem „Księgowy” to powolna historia, która rozkręca się dopiero w połowie. W istocie rzeczy, tu nie chodzi o akcję stricte akcyjniakową, ale chodzi… bo ja wiem, o zrozumienie człowieka?

Mamy tu bowiem księgowego, Christiana Wolffa (Ben Affleck). Z pozoru zajmuje się tym, czym wszyscy inni, ale z czasem okazuje się, że pracuje dla bardzo niebezpiecznych ludzi, a złapać go chce agentka FBI, Marybeth Medina (Cynthia Addai-Robinson). Z każdą minutą odkrywamy, że Christian nie miał normalnego dzieciństwa – stąd liczne retrospekcje – i nigdy nie będzie normalny. Hm, nie chcę Wam spojlerować, ale ta zabawa z czasem mi się spodobała.

W zasadzie… jeśli masz zły humor i chcesz się wyżyć, to nie ten film. „Księgowy” to raczej ładna opowieść o człowieku z innością, który jako tako odnalazł się w świecie. I na tym polega urok tego filmu. Jasne, strzelanin trochę jest, nie mniej… to było tylko pretekstem do pokazania kilku rzeczy. I jak mniemam, przyjemnie się „Księgowego” oglądało tym, którzy choć raz mieli do czynienia z osobą z Aspergerem i nawet ją lubią.

I ja nie wiem, co tu się, w kinie wydarzyło, ale jeśli historie z LGBT czy niepełnosprawnością sprzed 2016 potrafią być dla mnie przyjemne, tak opowieści po tymże niekoniecznie. A praktyka pokazuje, że mnie odrzuca od takich hitów jak „Atypowy” czy „Good doctor”. Tu – w „Księgowym” – nie. Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że pokazali nam bohatera w sposób szczery, prawdziwy, bez żadnych manipulacji. I jasne, może jakieś błędy się mogły wkraść, ale widząc, jak Christian rozmawiał z Kendrick, to kurczę. Bardzo naturalne, wysokojakościowe dialogi.

„Księgowy” to nie jest film akcji, to jest opowieść o człowieku. A nawet ludziach i końcówka bardzo mi się spodobała.

A jak Wam przypadł do gustu „Księgowy”? Dzięki za komentarze 😘

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *