Histeria

To nie jest włoski film, ale sporo wskazuje na to, że „Histeria” jest tam popularna, bo mi google ich strony wskazuje, włącznie z Amazonem. A ponieważ nie pomogło to w zdobyciu plakatu, to daję randomowe zdjęcie płyty z randomowego sklepu u Bezsosa, czy jak mu tam. Anyway.

* * *

Mortimer (Hugh Dancy) jest młodym, ambitnym lekarzem, który właśnie dlatego znajduje niepozorną praktykę u doktora Roberta Dalrympla (Jonathan Pryce), zajmującego się leczeniem histerii. A wszystko to dzieje się w Londynie, w końcu XIX wieku.

I teraz tak.

Ten film jest ZA DOBRY, bym coś więcej Wam zdradzała, ale o jednej rzeczy, a właściwie dwóch, muszę wspomnieć.

Tak, jest to film kostiumowy – przez Asię, fankę tegoż kina oceniany bardzo dobrze – ale jest to też bardzo urocza, przezabawna komedia o wibratorze. A właściwie o tym, jak doszło do tego, że masażer do twarzy… no dobra, nabijam się z komunistycznych reklam czy opisów wibratora. No, w każdym razie mamy szybką, bo półtorej godzinną historię o tym, jak to narzędzie powstało.

Drugą rzeczą, którą warto powiedzieć, jest gra aktorska. Po okładce płyty* widać, że grają tam gwiazdy. Jednakże pewna scena, w której występuje Maggie Gyllenhaal jest świetna. Ona w tamtym momencie grała twarzą, oczami, widać było absolutne poruszenie.

Wydaje mi się, że może mi się zechcieć jeszcze kiedyś wrócić do „Histerii”. Dlaczego? Bo po pierwsze, to bardzo ciepły obraz, w którym można zaznać ukojenia. Jest to też mądra historia, a jej twórcami (reżyserka, scenarzystki) są kobiety. I być może właśnie dlatego kobiety są prezentowane w bardzo przyjemny sposób. Ale to już jest drugi powód. Tak czy siak, jak macie zły humor, i nawet jeśli niekoniecznie przepadacie za kinem kostiumowym, to „Histeria” łatwo wgryzie się w Wasze gusta, dając przyjemność. Skojarzenia dozwolone.

* opis dla słabowidzących/niewidomych: na okładce są wymienieni aktorzy: Hugh Dancy, Maggie Gyllenhaal, Jonathan Pryce, Felicity Jones, Rupert Everett. Pod nimi tytuł filmu „Hysteria”, napis „he created an invention that turned on half the world” i zdjęcie uśmiechniętej kobiety w płaszczu, która trzyma za frak głównego bohatera. I tak, ciekawy przypadek fotografii. Przed filmem nic nie mówi, po filmie wydaje się, że jest to jeden wielki spojler. Mówiłam już, że praktykuję to, co większość, czyli trailerów nie oglądam? (Opisy też niekoniecznie czytam).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *