1999. Światu zostaje objawiony „Matrix” i dokument „Super Size Me”, w którym Spurlock tłumaczy w pokoju z ciemnym oświetleniem, że zaczął mieć wahania nastrojów, że źle się czuje.
Tyle że nie.
W 1999 owszem, był „Matrix”, ale „Super Size Me” wyszedł w 2004 roku i nie zawiera ciemnych scen (jakichkolwiek). Zawiera za to kłamstwo, które wyszło po latach, ale o tym za chwilę.
Dokument Morgana Spurlocka strasznie się zestarzał pod kątem wiedzy o dietach, obliczeniu ile trzeba jeść i dlaczego. Weźmy choćby taki BMI: tutaj standardowo do tego podeszli, czyli tak, że BMI to tylko wzrost i tak dalej. No, ale można to wybaczyć…
Spurlock współpracował z lekarzami, którzy zadawali mu pytanie: w jakiej kondycji pan był? Na co ten dzielnie odpowiada: w doskonałej, bo nie piłem, nie paliłem i w ogóle, żyłem jak najzdrowszy człek na świecie.
I wreszcie przechodzimy do akcji.
Już trzeciego dnia diety składającej się z posiłków McDonalds Spurlock ma poważne problemy. Rzyga, czuje ucisk w ciele, a w ogóle to po kilku dniach wychodzi, że wątroba bardzo źle się czuje i się przetłuszcza, generalnie – to wszystko wygląda jak skutki choroby alkoholowej. Lekarze byli bardzo zaskoczeni, bo nie spodziewali się aż takich efektów ubocznych McDonaldsowej diety.
W pewnym momencie Spurlock udaje się do szkół, by sprawdzić, w jaki sposób odżywiają się dzieci. Pamiętajmy, że jest tu mowa o USA. System szkolnictwa szuka wśród prywatnych inwestorów dofinansowań, bo rząd po prostu nie daje sobie rady i tak ustawiony jest system. W związku z tym wiele szkół współpracuje z firmami, które w szkole urządzają nie tyle zdrowe restauracje, ile fast foody. I co prawda istnieją szkółki, które uczestniczą w programie typu „zdrowa żywność”, ale one są w mniejszości. Gorzej, że akurat ten akcent dokumentu się właściwie nie zestarzał. „No logo” Naomi Klein wyszło w 1999 roku, jednakże nie za specjalnie słychać o zmianach w amerykańskim szkolnictwie pod tym względem. Zwłaszcza, że wystarczy wpisać w yt „american school lunch”, by wywaliło mnóstwo krytycznych filmików, które są świeże.
No, ale wracajmy do Spurlocka, który akurat był z dziewczyną będącą szefem wege kuchni. Ten facet ponoć miał cztery żony i… o tym za chwilę, bo to wszystko się ze sobą łączy.
Spurlock nadal wygląda na mniej spasionego, niż jego przyjaciel-aktor z Australii Damon Gameau. Ale za to ma krytyczny stan wątroby i w 22 dniu eksperymentu lekarze wprost mu mówią, by zakończył eksperyment, a jeśli źle się poczuje – wzywać karetkę.
No cóż, wreszcie dojeżdżamy do końca…
I jedną z podstawowych wad „Super Size Me” jest to, że wpisuje się w ogólną narrację „tłuszcz jest szkodliwy”. Spurlock dużo zwala na McDonaldsa, ale w rzeczywistości cały czas podkreśla się rolę tłuszczu.
Tymczasem – jak wielu z nas wie, a być może i na własnej praktyce – TŁUSZCZ JEST ZDROWY. Dowodzą tego liczne diety typu low carb czy keto, nawet paleo. I pozwolę sobie przypomnieć słowa z dokumentu „Cały ten cukier”: nie kalorie same w sobie są szkodliwe, a ich pochodzenie. Tu nie tłuszcz jest winny, a jego pochodzenie, że tak powiem. Oczywiście film „Super Size Me” w sumie nawet nie wchodzi w kwestię tłuszczu, prawie w całości poświęcony jest Spurlockowi.
OK – dobiliśmy do brzegu…
I kiedy w 2004 roku film Spurlocka wydawał się szokujący i ważny, tak dziś wydaje się on stekiem kłamstw i to nie dlatego, że wiedza dietetyczna się zestarzała.
Wszystko zaczęło się dziać, gdy wybuchło #metoo. Zaczął się on w 2017 i w tym samym roku miała być premiera „Super Size Me 2: Holy Chicken”. Dystrybucja: Youtube, w ogóle… szaleństwo. I nagle, w tłoku awantury #metoo Spurlock wydaje oświadczenie:
„Kiedy siedzę i obserwuję, jak bohater za bohaterem, mężczyzna za mężczyzną, upada w obliczu uświadomienia sobie swoich przeszłych błędów, nie mogę tylko siedzieć i zastanawiać się „kto będzie następny?”. Zastanawiam się „kiedy przyjdą po mnie?”
Wiesz, po miesiącach tych odkryć doszedłem do wniosku, że nie jestem niewinnym obserwatorem, jestem także częścią problemu.
Jestem pewien, że nie jestem sam w tych myślach, ale nie mogę po prostu udawać, że w jakiś sposób nie odegrałem swojej roli w tym wszystkim, a jeśli mam rzeczywiście reprezentować siebie jako kogoś, kto zbudował karierę na znajdowaniu prawdy, to czas, bym również był szczery.
Jestem częścią problemu.
Przez całe moje życie zdarzały się sytuacje, które równolegle do tego, co widzimy codziennie w wiadomościach. Kiedy byłem na studiach, dziewczyna, z którą miałem jednorazowy kontakt, oskarżyła mnie o gwałt. Nie wprost. Nie było żadnych zarzutów ani dochodzeń, ale napisała o tym incydencie na zajęciach z pisania opowiadań i podała moje nazwisko. Koleżanka, która była na tych zajęciach, później mi o tym powiedziała.
Byłem zszokowany.
„To nie było tak!” Powiedziałem jej. Tak nie pamiętałem tego w ogóle. W mojej głowie przez całą noc piliśmy alkohol, potem poszliśmy do mojego pokoju. Zacząłem ją pieścić, ale odpychała mnie, potem położyliśmy się w łóżku, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i zaczęliśmy znów się pieścić. Zdjęliśmy ubrania. Powiedziała, że nie chce uprawiać seksu, więc położyliśmy się razem, rozmawialiśmy, całowaliśmy się, śmialiśmy i wtedy zaczęliśmy uprawiać seks.
„Jasne Jasne,” powiedziała.
„Co?”
„Jasne Jasne. Ta zabawka dla dzieci, to wszystko widzę i o tym myślę,” powiedziała… i zaczęła płakać. Nie wiedziałem, co robić. Przestaliśmy uprawiać seks, i położyłem się obok niej. Próbowałem ją pocieszyć. Sprawić, żeby poczuła się lepiej. Myślałem, że radzę sobie dobrze, wierzyłem, że ona czuje się lepiej. Ona wierzyła, że została zgwałcona.
Dlatego jestem częścią problemu.
Potem był czas, kiedy rozstrzygnąłem oskarżenie o molestowanie seksualne w moim biurze. To było około 8 lat temu, i nie było to dotykowe molestowanie. Było to werbalne, i było równie złe.
Nazywałem moją asystentkę „gorące spodnie” lub „spodnie seksu”, gdy krzyczałem do niej z drugiego końca biura. Coś, co wtedy wydawało mi się zabawne, ale potem zdałem sobie sprawę, że całkowicie upokorzyłem i zdeprecjonowałem ją do miejsca nieistnienia.
Więc, kiedy zdecydowała się odejść, przyszła do mnie i powiedziała, że jeśli nie zapłacę jej odszkodowania, powie wszystkim. Biorąc pod uwagę, kim byłem, było to ostatnie, czego chciałem, więc oczywiście zapłaciłem. Zapłaciłem za spokój ducha. Zapłaciłem za jej milczenie i współpracę. Przede wszystkim zapłaciłem, aby móc pozostać tym, kim byłem.
Jestem częścią problemu.
A potem niewierność. Byłem niewierny każdej żonie i dziewczynie, jaką kiedykolwiek miałem. Przez lata patrzyłem każdej z nich w oczy i deklarowałem miłość, a potem uprawiałem seks z innymi ludźmi za ich plecami.
Zraniłem je. I nienawidzę tego. Ale to mnie nie zatrzymało. Najgorsze jest to, że jestem kimś, kto konsekwentnie rani tych, których mam najbliżej. Od mojej żony, przez moich przyjaciół, rodzinę, partnerów i współpracowników. Pomogłem stworzyć świat braku szacunku swoimi własnymi działaniami.
I jestem częścią problemu.
Ale dlaczego? Co spowodowało, że działałem w ten sposób? Czy to tylko ego? Czy może to było skutkiem molestowania seksualnego, którego doświadczyłem jako chłopiec i młody człowiek w wieku nastoletnim? Molestowania, o którym powiedziałem tylko mojej pierwszej żonie, ze strachu przed tym, że zostanę uznany za słabego czy mniej niż mężczyznę?
Czy to dlatego, że mój ojciec opuścił moją matkę, kiedy byłem dzieckiem? Czy może to, że ona uważała, że nigdy jej nie szanował, więc ten brak szacunku przeniósł się na ich syna?
Czy to dlatego, że nieprzerwanie piję od 13 roku życia? Nie byłem trzeźwy przez więcej niż tydzień przez 30 lat, coś, czego nasze społeczeństwo nie potępia ani nie piętnuje, ale tylko służyło, by wypełnić emocjonalną pustkę we mnie i codzienną depresję, z którą sobie radziłem. Depresji, o której nie możemy rozmawiać, bo to źle i sprawia, że jesteś mniej wartościową osobą.
A romansiki? Czy były znaczące? Czy służyły tylko temu, aby słaby człowiek poczuł się silniejszy?
Nie wiem. Nic z tych rzeczy nie ma znaczenia, kiedy ktoś cię niszczy i konsekwentnie sprawia, że czujesz się mniej wartościową osobą.
Jestem częścią problemu. Wszyscy jesteśmy.
Ale jestem także częścią rozwiązania. Przez rozpoznanie i otwarte przyznanie się do tego, co zrobiłem, by pogłębić tę okropną sytuację, mam nadzieję na wzmocnienie zmiany w sobie. Wszyscy powinniśmy mieć odwagę przyznać, że jesteśmy winni.
Najbardziej z wszystkiego, mam nadzieję, że mogę zacząć odbudowywać zaufanie i szacunek tych, których kocham najbardziej. Nie jestem pewien, czy na to zasługuję, ale będę codziennie pracował, żeby je odzyskać.
Będę lepszy. Będę się starał. Wierzę, że wszyscy możemy.
Jedyną osobą, nad którą mam kontrolę, jestem ja. Więc od dzisiaj będę bardziej szczery zarówno z tobą, jak i ze sobą. Wszystko wyznaję otwarcie. Może to będzie początek. Kto wie. Ale wiem, że wystarczająco dużo mówiłem w moim życiu… Wreszcie jestem gotowy posłuchać”. (Oryginał:
As I sit around watching hero after hero, man after man, fall at the realization of their past indiscretions, I don’t sit by and wonder “who will be next?” I wonder, “when will they come for me?”
You see, I’ve come to understand after months of these revelations, that I am not some innocent bystander, I am also a part of the problem.
I’m sure I’m not alone in this thought, but I can’t blindly act as though I didn’t somehow play a part in this, and if I’m going truly represent myself as someone who has built a career on finding the truth, then it’s time for me to be truthful as well.
I am part of the problem.
Over my life, there have been many instances that parallel what we see everyday in the news. When I was in college, a girl who I hooked up with on a one night stand accused me of rape. Not outright. There were no charges or investigations, but she wrote about the instance in a short story writing class and called me by name. A female friend who was in the class told be about it afterwards.
I was floored.
“That’s not what happened!” I told her. This wasn’t how I remembered it at all. In my mind, we’d been drinking all night and went back to my room. We began fooling around, she pushed me off, then we laid in the bed and talked and laughed some more, and then began fooling around again. We took off our clothes. She said she didn’t want to have sex, so we laid together, and talked, and kissed, and laughed, and then we started having sex.
“Light Bright,” she said.
“What?”
“Light bright. That kids toy, that’s all I can see and think about,” she said … and then she started to cry. I didn’t know what to do. We stopped having sex and I rolled beside her. I tried to comfort her. To make her feel better. I thought I was doing ok, I believed she was feeling better. She believed she was raped.
That’s why I’m part of the problem.
Then there was the time I settled a sexual harassment allegation at my office. This was around 8 years ago, and it wasn’t a gropy feely harassment. It was verbal, and it was just as bad.
I would call my female assistant “hot pants” or “sex pants” when I was yelling to her from the other side of the office. Something I thought was funny at the time, but then realized I had completely demeaned and belittled her to a place of non-existence.
So, when she decided to quit, she came to me and said if I didn’t pay her a settlement, she would tell everyone. Being who I was, it was the last thing I wanted, so of course, I paid. I paid for peace of mind. I paid for her silence and cooperation. Most of all, I paid so I could remain who I was.
I am part of the problem.
And then there’s the infidelity. I have been unfaithful to every wife and girlfriend I have ever had. Over the years, I would look each of them in the eye and proclaim my love and then have sex with other people behind their backs.
I hurt them. And I hate it. But it didn’t make me stop. The worst part is, I’m someone who consistently hurts those closest to me. From my wife, to my friends, to my family, to my partners & co-workers. I have helped create a world of disrespect through my own actions.
And I am part of the problem.
But why? What caused me to act this way? Is it all ego? Or was it the sexual abuse I suffered as a boy and as a young man in my teens? Abuse that I only ever told to my first wife, for fear of being seen as weak or less than a man?
Is it because my father left my mother when I was child? Or that she believed he never respected her, so that disrespect carried over into their son?
Or is it because I’ve consistently been drinking since the age of 13? I haven’t been sober for more than a week in 30 years, something our society doesn’t shun or condemn but which only served to fill the emotional hole inside me and the daily depression I coped with. Depression we can’t talk about, because its wrong and makes you less of a person.
And the sexual daliances? Were they meaningful? Or did they only serve to try to make a weak man feel stronger.
I don’t know. None of these things matter when you chip away at someone and consistently make them feel like less of a person.
I am part of the problem. We all are.
But I am also part of the solution. By recognizing and openly admitting what I’ve done to further this terrible situation, I hope to empower the change within myself. We should all find the courage to admit we’re at fault.
More than anything, I’m hopeful that I can start to rebuild the trust and the respect of those I love most. I’m not sure I deserve it, but I will work everyday to earn it back.
I will do better. I will be better. I believe we all can.
The only individual I have control over is me. So starting today, I’m going to be more honest with you and myself. I’m going to lay it all out in the open. Maybe that will be a start. Who knows. But I do know I’ve talked enough in my life … I’m finally ready to listen).
Czyli podsumowujmy.
Spurlock to przemocowiec, który pije od 13 roku życia. Przyznał się do tego w powyższym oświadczeniu, a więc całą narrację o jego rewelacyjnym zdrowiu szlag trafił. A jak to trafił szlag, to trafił także w narrację o tym, że McDonalds jest winien wszystkiemu, także temu stanowi. Zresztą, w samym filmie spotykamy kolesia, który w dzień w dzień opierdala McDonaldsowe jedzenie po 2-3 dziennie i nic mu nie jest. Cud? No i jest jeszcze ten dziwny stan wątroby Spurlocka. Nagle przestaje być on zaskakujący, gdy wiesz, że gościu pije od 13 roku życia i niedawno zakończył kolejny raz terapię odwykową.
To jest jedna rzecz, ale druga stała się, jak wyszło to oświadczenie. Otóż, trafił szlag dystrybucję filmu. „Super Size Me 2: Holy Chicken” nagle znalazło się na samym dnie priorytetów wielkich koncernów, bo przecież nie chcemy współpracować z kimś, kto ma jakiekolwiek związki z #metoo. I to widać do dzisiaj, bo gdy wpisujesz sobie ten film w YT, to… nie możesz go obejrzeć, jeśli mieszkasz w Polsce i nie masz VPN. A według UPFLIX.pl tego filmu nigdzie nie ma w kraju .
W związku z tym całym ambarasem – „Super Size Me” zestarzało się bardzo źle. I nie polecam.