Cape Fear

Chyba nie jestem fanką Martina Scorsesego. Moim zdaniem jego filmy otrzymują znacznie lepsze trailery, niż na to zasługują – tak było na przykład z „Czasem krwawego księżyca”, tak jest i w przypadku „Cape Fear”. I o ile ten pierwszy da się oglądać – choć jest bardzo powolnym filmem – o tyle ten drugi… eee… jest po prostu dziwny i wymiękłam po 18 minutach. Też przez pierwsze minuty wieje nudą. Ale tu się dzieje coś dziwnego, bo gdy zerkniemy na „Cape Fear” z 1962 roku, to jesteśmy zdziwieni, że dotrwaliśmy do 40 minuty migiem.

Na początku była powieść

Jeśli omawia się oba filmy, to często zapomina się, że to są ekranizacje powieści „The Executioners” Johna D. Macdonalda i uchodzi on za jednego z najwybitniejszych amerykańskich pisarzy kryminałów. W Polsce jest wydanych kilka jego książek, jednakże nie miałam okazji ich przeczytać. Natomiast w każdej z wersji szczegóły są nieco inne (paczaj: angielska tabelka z Wikipedii). „Przylądek strachu” został wydany w latach 50′ i już wtedy Gregory Peck chciał ją zekranizować, dość szybko wykupując do niej prawa.

Przełomowy moment dla Hollywood, a Brytole 100 lat za murzynami

Już nie pamiętam szczegółów cenzury w Hollywood, ale była przez kilkadziesiąt lat i dopiero w latach 60′ zaprzestano traktować poważnie instrukcji obsługi z tejże. Ale 1962 rok to był ledwie początek nowego spojrzenia na kino, dlatego Peck i tak musiał uważać.

I teraz tak: w powieści mamy do czynienia z żołnierzem, który poszedł siedzieć za kratki za… no za g. na 14-letniej dziewczynie. W filmie nie jest to powiedziane wprost, po prostu jakiś oprych, który został skazany na osiem lat kicia. Mimo to dzięki niesamowitej – bo bardzo charyzmatycznej roli – Roberta Mitchuma wiemy, że to bydlak do entej potęgi. Max Cady nie tylko wydaje się być sprytny, ale też mimiką twarzy, czynami, czy – w sumie trudno to dokładniej określić – samym sobą pokazuje, że jego należy się bać, bo może skrzywdzić wiele osób. A głównie to kobiety. I choć w „Cape Fear” ani razu nie pada słowo „gw.ałt”, nie ma rozbieranych scenek w kadrach, to widz wie, wyczuwa, że coś za plecami się dzieje, że to właśnie O TO CHODZI. I jest to cudowne, bo sprawia, że tego bohatera chce się traktować bardzo poważnie.

Nadal poważnie chce się traktować innego bohatera – Sama Bowdena (Gregory Peck). Jest on poważnym mężczyzną na poważnym stanowisku adwokata. I choć postać wydaje się być nieskalana, wręcz jest to idealny ojciec, mąż, obywatel, to jednak widz nie ma nic przeciw temu. Taki chyba powinien być mężczyzna, prawda? Chroniący swoją rodzinę, zarabiający kupę kasy, a jednocześnie przystojny. No, z tym ostatnim wersja z 1991 ma poważne problemy.

W ogóle wersja z 1991 ma problemy, bo gdy ją włączyłam, to odniosłam wrażenie, że Martin Scorsese jest masonem i musiał mieć niesamowity ubaw kręcąc sceny o masonach w swoim „Księżycu”. I wiecie, może pod tym względem jestem zboczona, ale na litość boską, po ciula jakieś dziwne z dupy kolorki na twarzach bohaterów w „Cape Fear”, a w ogóle De Niro nie wydaje się być charyzmatyczny. To znaczy, jest to bardzo dobry aktor, ale krytycy porównujący jego Maxa do jakiegoś Kruegera mają niewątpliwą rację! To nie jest złol z charyzmą, to jest szalony złol, któremu nie można wierzyć. A pan rodu, Bowden? Tu zdradza żonę, tu w ogóle nie wydaje się być tak męski i twardy, a w ogóle to nie jest on idealny.

A wracając do cenzury… amerykańska cenzura nie chciała, by Max był żołnierzem, ponieważ to nieładnie tak przedstawiać żołnierzy swojego kraju. To dotyczyło powieści, więc film siłą rzeczy musiał się dostosować do oryginału. Dlatego drugi raz już cenzura nie weszła… a nie, czekaj. Weszła, ale w Wielkiej Brytanii. Ci chcieli usuwać konkretne sceny, przez co „Cape Fear” zostało odchudzone o jakieś 6 minut (ogółem wykonano 161 cięć, bo cenzor bał się, że ktoś napadnie dziecko).

W przeciwieństwie do swego pierwszego pierwowzoru, „Cape Fear” z 1991 roku aż ocieka brutalnością. Tzn. – przejechałam się po sekwencjach i tam była krew, była też krew i krew, i ponoć jeszcze jakaś brutalna scenka z g. Ale nie mam ochoty tego dociekać, bo po prostu wiem, że ten film jest cienki jak brzytwa. Co więcej, już w roku jego premiery niektórzy krytycy niezbyt pochlebnie się o nim wypowiadali. Na przykład taki Terrence Rafferty z New Yorker: – Film jest hańbą: brzydki, niespójny, nieuczciwy kawałek pracy. Oryginalny film, wyreżyserowany przez zręcznego czeladnika, J. Lee Thompsona jest pamiętny, nie będąc szczególnie zręcznym – pisał. I zaznacza, że oryginał ma prostą jak budowa cepa konstrukcję horroru. I tak, Peck jak najbardziej chciał tym filmem nawiązać do Hitchocka – a choćby i tym, że film jest CZARNO-BIAŁY. Chodziło o budowanie klimatu poprzez zbliżenia, kąty nachylenia i kolorystykę, a wszystko to miało wybrzmiewać jeszcze bardziej przez muzykę. Muzykę bowiem stworzył ten sam facet, co robił ją do „Psycho” – Bernard Herrmann. Dziś co prawda momentami może brzmieć kiczowato, ale złapałam się na tym, że w pewnych mroczniejszych chwilach filmu muzyka pasuje jak ulał.

Który oglądać?

Jak dla mnie – oryginalny „Cape Fear”, chociaż nie każdemu może on przypaść do gustu. Raz, że jest powolny, statyczny i czarno-biały. Dwa, że stare filmy mają pewną specyfikę, styl i trzeba się przyzwyczaić do tego. Dlatego niektórzy mogą go uznać za zbyt prosty (czym wygrywa wg mnie), naiwny (bo nie ma gw.ał.tów) czy nawet kiczowaty, jak to pokazuje trailer (sic!). Jednak Mitchum tak odegrał swoją rolę, że polecam przynajmniej spróbować. To naprawdę jest coś.

Więc, jeśli nie macie ochoty na obraz z 1962, to może ten z 1991? Cóż, na IMDB zbiera bardzo wysokie oceny, ale nie sądzę, by film na to zasługiwał. Gdyby Scorsese nie nazywał się Scorsese, to zapewne jego „Cape Fear” byłby biczowany na wszelkie sposoby. Choć, faktem jest że przyciągnął uwagę Akademii – ta dała dwie nominacje do Oskarów 1992: dla Roberta De Niro (Max) i Juliette Lewis (córka Bowdenów).

PS.: Co za ironia, że we wpisie o cenzurowanej opowieści muszę cenzurować niektóre wyrazy, bo zasięgi xD.

Jeden komentarz do “Cape Fear”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *