Już mnie nie oszukasz

To był okropny serial, na co wskazywał ból mojego mózgu w trakcie oglądania. Jednakże po „Biednych istotach” potrzebowałam terapii, a „Już mnie nie oszukasz” doskonale spełnił swoją rolę…

Do brzegu…

Maya (Michelle Keegan) pewnego dnia widzi na kamerce-niani swojego męża. Zaczyna więc węszyć w sprawie, bo to jednak jest dość dziwna rzecz, gdy ma się MARTWEGO małża. Maya dzieli się swoją dziwną wizją z nianią, która zaprzecza widokowi, więc Maya zaczyna ją szarpać, a ta ciśnie w nią gazem pieprzowym. Już ta scena wydała mi się głupia, ale im dalej w odcinki, tym głupiej. Może wyjaśnię: bohaterka wydaje się osobą psychopatyczną i w sumie nie dziwne, skoro była żołnierką i zabijała. Ale też i głupią. Rozwijając swoje śledztwo wsadza pod samochód nadajnik i w tym czasie ona naucza jakiegoś gostka jazdy helikopterem. W trakcie dowiaduje się o miejscu pobytu autka – jak się okazuje, dość niedaleko helikoptera – więc zaczyna śledzić pojazd. W końcu tenże się zatrzymuje na jakimś zadupiu – czytaj lesie – i Maya… postanawia lądować w okolicy, zostawiając swojego ucznia na pastwę losu. WTF? To była kolejna scena, która jechała głupotą, ale następne tylko zwiększały cierpienie mojej mózgownicy. Na ten przykład, bratankowie Mayi odkrywają, że mają rodzeństwo i… dziewczę każe stać bratu na warcie w korytarzu, a samo idzie do mieszkania obcego człowieka, który jest ojcem tegoż jej brata, o którym nie wiedziała. To nie brzmi dobrze, prawda?

Nie będę Was torpedować kolejnymi głupotami tej historii, jednakże końcówka trochę wynagrodziła mi cierpienie. Otóż w końcówce… albo dobra, nie będę spojlerowała, skoro serial na IMDB ma 6.7, chociaż wg mnie zasługuje na 3. To nie jest fabularny majstersztyk, a bohaterowie mają tendencję do dziecinnego, głupiego zachowywania się… w sumie jedynie policjant Sami (Adeel Akhtar) i jego żona są normalni, reszta to jacyś psychopaci. Tak, ten serial jest o psychopatach, uh. Dlatego mi nie żal zabitej Mayi, chociaż rozumiem, że zakończenie miało być nieco łzawe. Ups, chyba spojler.

Czy coś czułam w trakcie seansu? Nie – efekt grania aktorów, charakterów (a bardziej ich brak) postaci spowodował, że czułam takie podniecenie, jak na zeszłoroczny deszcz. Ten serial NIE JEST wart Waszego czasu. Serio, są znacznie lepsze produkcje.

PS.: Jest jedna gadka szmatka a’la LGBT – czwarty odcinek, zaczyna się w 40 minucie. Policyjny partner Samiego stwierdza, że był na randce z Lancem. Wpływu na fabułę nie ma to żadnego, ot – koleś się skarży, że imprezę mu przerwano, bo trza było ratować towarzysza z opresji. I tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *