Wilkołak nocą

W 2022 roku na Disneya wleciał ledwo godzinny film „Wilkołak nocą”, fabularnie należący do uniwersum Marvela. Na samym MCU znam się tyle, ile na zeszłorocznym śniegu, ale niezależnie od tego, czy znasz się na tym świecie, czy nie, to jest wartościowy obraz. Dlaczego? Już mówię: rodzina!
Tak, w woke-producencie znalazł miejsce film, który wyraźnie akcentuje ważność rodziny i robi to metodą na cepa. Ale po kolei.
Gildia łowców potworów żegna się ze swoim przywódcą w sposób niezbyt katolicki. Znaczy się – aby ta dalej funkcjonowała, ktoś musi przejąć schedę po Ulissesie (czy jak mu tam było). A żeby to zrobić, trza zabić potworka, który ma magiczny kamień…
No i teraz powinnam przerwać opowieść o fabule, bo wchodzą spojlery. Nie mniej, wracając do rodzinki, to tu główny bohater – Jack (Gael Garcia Bernal) rozmawia właśnie o tym z przeciwniczką, Elsą (Laura Donelly).
Teraz tak: film jest dostępny w dwóch wersjach, w czarno-białej i kolorowej. Jeśli chodzi o pierwszy przypadek, to koncepcja filmu właśnie na tym leciała, bo widać wyraźnie, że całość nawiązuje do takiego kina. Ba, momentami nawet są efekty a’la stara kamera, ale oczywiście, by się nabrać, to jeszcze trzeba by było trochę je podkręcić, widać bowiem tą jakość, którą posiadają dzisiejsze sprzęta. Tak czy inaczej, efekty specjalne są praktyczne i mówię tu głównie o twarzach potworów: one powstawały w pracowni od tego, i chwała Bogu, bo to bardzo ładnie widać na filmie. Kręcono też w plenerach, a na pewno w lesie, więc greenscreena raczej tu mało. Za to klimat – jak najbardziej.
Oczywiście, że sama praca kamery trochę wzoruje się na starym kinie, nie mniej najlepsze w tym wszystkim to gra aktorów. Szczerze mówiąc, w pewnym momencie tak kliknęło, że „wow, jak oni grają” se pomyślałam. Autentycznie, Donelly wykonała tu kawał zacnej roboty.
Muzyka też buduje klimat, ale powiedzmy szczerze – reżyser obrazu jest zawodowym muzykiem, który ma już na koncie Oskara, być może szykuje się kolejny. Michael Giacchino – bo o nim mowa – w „Wilkołaku nocą” zadebiutował jako reżyser i bardzo zgrabnie mu to wyszło. Ba, nawet lepiej od większości reżyserów z Marvela XD. Dobra, bo schodzę na tematy mniej mi znane…
A, miałam jeszcze wspomnieć o kolorowej wersji „Wilkołaka nocą”. Właściwie nie wiem, po co to dali na Disneya, ale dali i widać, że klimat znacznie zdechł.
Innymi słowy – to takie 7/10.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *