[33 dni] #31 – daj coś komuś

(18:55) Jeszcze raz polecam medytację yoni, którą wczoraj wstawiłam. Dziś rano obudziłam się z takim wspaniałym uczuciem w myszce :). A teraz zaczynam zooma też w tematyce seksualności.

(21:23) Więc… to był ciekawy dzień, miałam różne przemyślenia i okazje, żeby komuś coś dać. Niby proste wyzwanie, ale nie wtedy, gdy nie masz pieniędzy (znaczy mam – parę złotych), albo wtedy, gdy nie masz weny, albo… nikt nic od Ciebie nie chce xD.

Mogłam oddać „Minutkę” – herbatkę, która czeka na kogoś, kto ją zechce. Niestety, pani, która wyraziła chęć się nie odezwała. Ale się nie przejęłam sprawą, po prostu trzeba było coś pokombinować.

Może… pomyślałam, że dam tekst. Wiecie, może i kiedyś na studiach dawałam teksty rodzinie, ale oni mieli trudności techniczne z nimi. A zresztą, to był czas dla mnie, kiedy relacja ja-pisarstwo było trudną relacją. Ale dziś ta myśl, że tekst jako prezent, dar dla innych, pachniała świeżością.

Jestem zmęczona i mam przerwę w intymnym zoomie, kręgu kobiet, no i spoko, trochę się jednak u mnie wydarzyło w pewnej materii, a ponieważ to intymne i zakończone, nie będę omawiała tej sprawy publicznie.

Tak czy siak – trzeba było coś zjeść, a miałam ochotę na pieczywo. To polazłam do sklepu z myślą: dam uśmiechy. Niestety, miałam wrażenie, jakbym dla większości ludzi była niewidzialna, no cóż… za to dla bezdomnego byłam widzialna. W ogóle zwykle przy tym sklepie nie ma bezdomnych, dziś się zjawił i spytał:

-Ma pani załatwić chlebka i mleko?

Normalnie quest roku. 14 złotych na koncie, zadanie „daj coś komuś” plus do tego bezdomny, a jak bezdomny to wiadomo… chociaż on się wydawał miłym gościem. Cóż, kupiłam mu połowę chleba i małe mleczko, niech ma na tę kolację, niech się cieszy życiem :). A ja miałam malutką refleksję, że w porównaniu do gościa to mam mnóstwo obfitości w życiu.

No cóż – dzisiejsze zadanie uważam więc za wykonane! 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *