[33 dni] #4 – smoczy oddech

A tak naprawdę ognisty. Kij wie, czemu nazwa mi się pierdzieli – ale może dlatego, że w chińskim znaku zodiaku jestem smokiem. No dobra, mniejsza. Oddech ten polega na pracy z przeponą. I na początku zwykle jest błędnie wykonywany, natomiast im więcej treningu, tym lepiej. Bardzo mocno działa i praktycznie od razu – transformujemy sytuację, emocje przez oddech. Polecam serdecznie.

Kiedy na początku wylosowałam smoczy oddech, to chciałam zmienić na inną możliwość. Dlaczego? Bo procesy. No ale… Smoczy oddech to oddech. Ostatecznie zawsze oddychamy. A skoro tak, to jaki w tym problem? Procesy są zawsze, a poza tym… to nie wprowadza nowego procesu, tylko wspiera już zachodzący. W tym przypadku konsekwencje moich ustawień rodowych, a to zawsze wychodzi na zdrowie.

Rezultat był taki, że zrobiłam – choć nie dam se ręki uciąć, że prawidłowo. Oczywiście, była chwila skupienia. I oczywiście, była też refleksja „a może jeszcze raz” czy „no dobra, ta emocja, trza oddech”. Podsumowując – opłacało się, bo cały dzień praktycznie pamiętałam o oddechu a to dość ważna sfera życia, wbrew pozorom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *