Tak, wylosowałam kąpiel stóp. Cóż – ciało jest nieodzownym elementem naszego życia. A nogi są bardzo ważne, bo łączą z Matką Ziemią. I inne sprawy, nad którymi tu na razie się nie będę rozwodziła.
Jestem w takim momencie swojego życia, że… sprzątam chałupę, by ustawić, zaprogramować dom. W związku z tym wszystko ma tak błyszczeć, jak się tylko da. Dziś wylądowałam w kuchni i cały dzień prawie że się nad nią rozczulałam. A to szafki umyć, a to przetrzeć tamto, siamto, w ogóle jeszcze lodówkę, ale jednak nie, bo trzeba by było ją rozmnażać, a w ogóle to ma ładnie wyglądać. Rezultat taki, że bardzo ładnie pachnie płynem do odtłuszczania i bardzo ładnie wygląda, przynajmniej dla mnie.
Nie wiem, co tu zaszło, ale to, co się stanęło, wzbudza we mnie radość. Tzn. – tak, udało mi się posprzątać kuchnię i to na błysk! I czuję takie endorfiny teraz, że spokojnie nie mogę wysiedzieć xD. Jestem z siebie dumna, szczęśliwa, zadowolona… pierwszy raz tak mam po posprzątaniu czegoś w konkretny sposób. Bardzo ciekawe przeżycie, za które jestem wdzięczna. I przyszła taka chwila, że trzeba było ogarnąć myśl:
Ciesz się małymi sukcesami, bo one sprawiają, że dzień jest piękniejszy <3.
To brzmi jak… no jak pewna blondynka, co jeździ dookoła świata. W przeciwieństwie jednak do niej, nie jestem blondi. Ha ha, ale suchar. Pierwsze miejsce w konkursie na najbardziej oczywistego suchara świata, ale wracając do meritum sprawy.
No i wykąpałam te moje nóżki.
To pozwoliło mi pobyć chwilę ze sobą. Popatrzeć na mrówki.
Co prawda miałam do dyspozycji tylko wodę i mydło, bo w pobliskich sklepach zabrakło specyfików do stóp, no ale… zapomniałam też poobcinać paznokcie. A nie, czekaj. Przecież na kartce niczego o obcinaniu paznokci nie było, uffff!
I jeszcze potem trafiłam na zajefajny artykuł, dlaczego kobiety w lecie puchną ;).
Wdzięczna dziś za przeżycia dzisiejsze, a jutro idę na film na miasto i będzie fajnie :D. To jest życie.