Film z kategorii „ładny” i szczerze mówiąc, chce się go oglądać do końca, a nawet dalej. Ma w sobie taki urok. W sensie – mamy tu seniora, który zapisuje się na praktyki w firmie e-commerce. Dziwne, ale na początku myślałam, że to będzie jakiś wielki dramat, albo w sumie… nie wiem, trzeba było mi rekomendacji kogoś, bym w końcu się za „Praktykanta” z Robertem de Niro wzięła. I szczerze? Nie żałuję. To bardzo ładne dwie godziny, w trakcie których obserwujemy… samo życie. Tak, po prostu samo życie. Jeśli ktoś myśli, że to jest wielka historia z jakimiś intrygami, albo o bizneswoman, to nie ten adres. Tu mamy po prostu o doświadczaniu. O tym, że nie trzeba być 30-latkiem, by czerpać garściami z życia, a podstarzałość to fikcja literacka. Trochę trudno powiedzieć o fabule, bo tutaj mamy życie. xD Po prostu, widzimy praktykanta, który ma relację z szefową, obserwuje, który jest właśnie mężczyzną, których już w zasadzie nie ma. Albo są – ale jest to gatunek wymierający i film to wie.
Nie brakuje też humoru i to takiego ładnego, uroczego.
Nie będę Wam zdradzać za wiele – po prostu obejrzyjcie, jest na Netflixie.