Dzień dobereł, gotowi na trzeci sezon Mandalorianina? Spokojnie, ten staruje dopiero w środę.
Tymczasem postanowiłam obejrzeć „Księgę Boba Fetta” i się pozytywnie zaskoczyłam. Być może dlatego, że nie miałam żadnych oczekiwań – Disney po prostu zdążył tak dużo zniszczyć, że każda kolejna produkcja z uniwersum Star Wars stoi pod znakiem zapytania, czy jest OK.
Ale tymczasem… Boba Fett jest OK. Złośliwi mówią, że od piątego odcinka wyszedł twórcom Mandalorian i jest w tym wiele prawdy, ponieważ cały odcinek jest mu poświęcony, a dwa kolejne mają duży jego udział.
Z drugiej strony akcja dzieje się na Tatooine – planecie pustynnej, na której zresztą spotkaliśmy Mandalorianina, a przecież on był na chwilę, a życie na niej toczyło się dalej.
Tak samo, jak życie Boba Fetta.
Wiecie, cztery pierwsze odcinki mają naprawdę dobry klimat. To znaczy – jest w tym trochę z „Diuny”, tyle że jakby inaczej interpretowanej, niż u Villeneuve’a, a z drugiej strony… jest coś bardzo fajnego w drodze bohatera, jaką przebywa Boba Fett.
I nieoczekiwanie dla mnie, naprawdę się wciągnęłam. Jeden, drugi odcinek i skończyłam serial w kilka godzin, bo ten liczy sobie 7 odcinków.
No – epicki jak Mandalorianin to on nie jest, ale myślę, że w kategoriach zgrabnej przygody to już jest przyzwoity serial. Mamy tu sporo akcji, zwłaszcza pod koniec, świetną scenę z pociągiem i coś, co prawie chyba zawsze wychodzi – świetna muzyka.
No więc, pytanie jest takie: czy to chamstwo, że żeby zrozumieć, skąd znowu Grogu u Mando w trzecim sezonie, trzeba obejrzeć Bobę Fetta?
I tak i nie.
Z jednej strony, gdyby przeskoczyli ten kawałek widz mógłby być niezadowolony, bo akcja byłaby poszatkowana i średnio uporządkowana. Z drugiej strony, a właściwie na kawałku tej samej strony mamy jeszcze to, że wszystko dzieje się w tym samym świecie, w podobnych przestrzeniach, więc widz odczuwa spójność, że ma do czynienia z wielkim, pięknym światem.
Jednakże… zobaczymy, jak w Mandalorianinie podejdą do sprawy. Bo nie ukrywam, że to może dać nutkę tajemnicy fabule Mando, choć niektórzy mogą poczuć się zirytowani, że tak ucięli i nagle robimy jakiś przeskok.
Hmmm – pożyjemy, zobaczymy.
Póki co, to polecam bardzo muzykę z Boba Fetta: https://youtu.be/3a0tH0fkvW8
A serial? Cóż, myślę, że jest na przyjemny seans w sam raz.