konsultant

Albo to nie jest ten czas, albo to był zły pomysł, by oglądać coś z oceną 6,6 na IMDB.

Gdy trafiłam na zapowiedź „Konsultanta” to się tym serialem zajarałam. Było w tym coś fajnego – no bo przychodzi facet i on sprząta po byłym właścicielu różnego rodzaju dziwne sprawy. I… to nie to. Znaczy, w serialu konsultant przychodzi i faktycznie zarządza. Problem polega na tym, że ja po dwóch odcinkach – po pół godzinie trwających – nie mam ani ochoty, ani zamiaru tegoż „Konsultanta” oglądać. I żebyście dobrze zrozumieli: to nie jest paździerzowa produkcja. Raczej… to nie to, co chciałam. Bo nastawiłam się na taką historię „wstajemy z kolan, doprowadzamy do sukcesu nasze przedsiębiorstwo” i chociaż – sądząc po opisie – motyw jest, to… no to nie to, na co miałam ochotę. Bo widzicie, wraz z przyjściem konsultanta pojawiają się podejrzenia, że facet wziął się z ciemnej strony mocy i może być nawet zabójcą. I jak ja lubię kryminały, tak, no… nie. Miałam wrażenie, że pracownicy firmy mają schizę, a to tak słabo. No i… nie no, ja chcę normalną opowiastkę, prostą i przyjemną, a nie jakieś tajemnice z dupy.

To chyba nie ten nastrój.

Mooooże kiedyś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *