Ja: dziś się już nie kręci epickich filmów
James Gunn: potrzymaj mi piwo.
* * *
Już w pierwszej minucie czujesz, że to będzie całkiem inny film od tych, które znasz. Ale to jest właśnie ten obraz, którego fanom brakowało: obraz epicki, obraz uduchowiony, inteligentny i zrealizowany perfekcyjnie. Tu absolutnie wszystko działa. Nie ma dłużyzn, każda scena czemuś służy, co więcej – nawet nie chcesz myśleć, że dyskusja naszych bohaterów jest zbędna. Po prostu film wciąga cię w siebie tak, że nie chcesz wyjść aż do ostatnich napisów. Ba, widziałam napisy do polskiej wersji językowej. I tak, byłam na wersji zdubbingowanej, ale nie żałuję: ten jest dobry, spoko. Tylko że ja chcę jeszcze.
Im mniej wiesz o fabule, tym lepiej się bawisz, ale patrząc na „Guardians of Galaxy 3” musisz sobie odpowiedzieć… albo nie musisz. Ale ja się zastanawiałam nad tym, czy to nie jest arcydzieło. Mądrzejsi ode mnie twierdzą, że nie i ja chyba wiem, dlaczego. Fabuła bowiem jest taka, że nie wymyśla koła na nowo. Ona to koło tak przetwarza, że nawet nie skapniesz się, że daną scenę oglądałeś/aś już milion razy w różnych kalibracjach. Bo to po prostu DZIAŁA.
Aha – jeśli słyszeliście, żeby na seans zabrać chusteczki, to zabierzcie te cholerne chusteczki.
Jeśli macie kontakt z własnymi emocjami, to jestem pewna, że się nie raz wzruszycie.
Kurde.
Bo nie chcę Wam spojlerować, ja wiem, że to doskonałe widowisko. Co prawda, dobry film powinien się bronić i tym, że spojlery nie psują aż tak zabawy, ale czuję, że tu występuje trochę zasada a’la 6 zmysł. SPOJLER (choć nie wierzę, że jest osoba, która nie widziała tego filmu): facet rozmawia z dzieckiem umarlakiem. I to było dla widza takie WHAAAAT?!?!?!
Wydaje mi się, że jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do dźwięku w sali kinowej. XD
Ale to też prawdopodobnie naciągane.
James Gunn po prostu: doskonale dopasował epickie sceny do epickiej muzyki, doskonale zarządził pracę kamery (i mam wrażenie, że to nie jest zwykła ilość klatek), doskonale wyreżyserował walki, świetnie poradził sobie ze scenariuszem, przepięknie opracował efekty specjalne… tak, zgadliście: ludzie, którzy pracowali nad tym obrazem wykonali niesamowitą pracę.
Ja nie wiem, ta recenzja jest niedoskonała. Ale chyba ją puszczę, bo nie mam pojęcia, co mogłabym dodać do opowieści o tym pięknym widowisku.