cień i kość

„Bo sezon drugi jest znacznie lepszy” i „ładne stroje”, mówili. Ostatecznie przekonał mnie argument, że wspólne oglądanie jest przyjemne, bo seans z przyjaciółką jest cool ❤.

„Cień i kość” to serial na podstawie powieści Leigh Bardugo i w tym przypadku jest to bardzo ważna informacja, bo to mówi o tym, że samych twórców serialu nie można za bardzo obwiniać za to, co dostali.

No, a dostali historię o nastoletniej Mary Sue, znaczy, teraz się nazywa Alina Starkov. Jest sierotą i pewnego dnia ona – a także świat wokół niej – odkrywa, że jest mityczną Przywoływaczką Słońca, która ma zniszczyć takie czarne morze, w którym są potwory i ogólnie nic nie widać, i które sobie rozdziela państwo na dwie części. I w momencie, gdy się o tym dowiaduje, przejmują ją Griszowie, czyli osoby, które umieją posługiwać się magią.

Muhehe – magią. Jak wyjaśnił jeden z bohaterów, Pan Zuy, to nie magia, a nauka, bo wszystko jest ze sobą połączone i oni tworzą coś z tych wszystkich powiązań i tak dalej.

A dlaczego muhehe?

Bo widzicie, oglądam sobie i tam jest klasyczna sztampa. Tak, to jest historia, w której absolutnie wszystko jest przewidywalne. A tu jest „Mary Sue”, a tam „Gra Endera”, no – przynajmniej Paul Atryda nie wyskoczył zza drzwi. No, ale wytrawni fani fantasy raczej nie mają czego tu szukać i muszą albo przewracać oczami, albo jechać na prędkości 1,5x, albo nie oglądać wcale. Takie to 16-letnie ziółko. Ziółko, które nagle dowiaduje się, że ma magię i ta historia nie jest zbyt logiczna. Bo ona się dowiaduje, że ma magię, a potem się dowiadujemy, że ona wiedziała o tym, że ją ma, a potem miałam wrażenie, jakby wróciła do wersji „nie wiedziała”, ale dobra, zostawmy to. Gorzej z logiką treningu. Bo ten jest w miarę pokazany i jest tam niby, że trochę czasu mija – ale względnie raczej niewiele, ale jednak to nie to, czego najbardziej bym się czepiała.

Ponieważ jak postacie walczą – nieważne z kim, po prostu walczą – to ja widzę takiego 16-latka w ciele np. 30-letniej damy, który za cholerę nie umie panować nad emocjami. Bo nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale jeśli ma się moc, i jeśli trening chce sprawiać wrażenie ogarniętego – a tu chce, wszak Alinę posyła się do kolesia, który uczy sztuk walk – to… no, muszą znać podstawy oddychania, uspokajania się, pracy z emocjami. To są potężne istoty.

Ale jedziemy dalej. No więc.

Mamy Alinę, która weszła w społeczność Griszów i jest traktowana jak królowa i właściwie niewiele brakuje do tego, by olała sympatię – z którą musiała się rozłączyć – i uprawiała seks z panem Zuym, znaczy Zmroczem. No, ale jakaś służka im przerywa, więc się tylko całują.

Tak czy siak, okazuje się jednak, że Zmrocz, który się zaopiekował Aliną wcale taki dobry nie jest i wcale nie chce pozbyć się tej rozdzielającej ciemności, tylko nawet chce ją powiększyć i tak dalej.

A Alina nie chce być więźniem, więc się ratuje ucieczką.

Powiem tak – najlepszym wątkiem był wątek Szóstek Wron, którzy otrzymali zlecenie na Alinę i dostarczenie jej do kogośtam, ale… jak to Netflix, a może i pani Bardugo (nie czytałam książki), musiał się pojawić spory kawał historii homoseksualizmu.

To bardzo słaby wątek, ponieważ nic nie wprowadza do historii, widzimy tylko dwóch grzmocących się facetów w trakcie misji porywania Aliny. Po kiego czorta?

No i na koniec.

Bohaterowie są płascy i żadni właściwie nie wyróżniają się. No, może Szóstka Wron mi się podoba, ale nie do końca – bo nie mam w pamięci ich charakterów. Nawet laska jednego z gości nie pomaga.

To, co trzeba przyznać Netflixowi, to to, że jest to produkcja na dobrym poziomie. Kadry – chyba w siódmym odcinku, jak oni byli przy tym jeleniu, za którym też gonili – potrafili zrobić bardzo ładnie. W ogóle, symbolicznie, ale jednak, spróbowali strojem zaznaczyć inne czasy, retrospekcję (czapka), więc bardzo na plus. Muzyka może w sumie taka na poziomie „to jest OK”, po prostu dobrze się tego słucha, ale nie jest genialne. No i… to wszystko. Tak, serial ratują stroje, ten klimat pro-rosyjskiego świata. Ale cała reszta to dno i kilo mułu, i może być fascynujące jedynie dla jakiś 14-latek, co mają za sobą dopiero Harry’ego Pottera.

A teraz idę włączyć sobie drugi sezon 😅😂.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *