WSZECHŚWIAT TOY STORY, ROK 1995.
Andy to dziecko i właśnie wchodzi do kina na film o Buzzie Astralu. Wychodzi z seansu cały podjarany. Wow, co to była za przygoda! I jak Buzz dał kopa Zurgowi i jak oni weszli do jego statku i w ogóle, te efekty, ta grafika komputerowa! Jaj!
To nie mogło się skończyć inaczej – rodzice widząc fascynację synka Buzz’em postanowili mu dać kolejną zabawkę. Właśnie figurkę Buzza.
Wtedy Chudy – inny ulubieniec Andy’ego – czuje się odrzucony.
Mijał czas, a Andy zrozumiał, że znęcanie się nad zabawkami jest słabe, a w dodatku już jest za duży na nie. Postanowił zrobić to, co zwykły człowiek robi w takim przypadku – oddać je komuś innemu. Ale na studiach zakochał się w jakiejś miłej dziewczynie, wzięli ślub i dorobili się synka.
Andy jest przykładnym ojcem, inżynierem, informatykiem. I widząc, że jego syn ma już te sześć lat postanawia włączyć mu bajkę swojego dzieciństwa.
Andy znowu cały podjarany ogląda przygody Buzza Astrala.
Stan trzyma go do połowy filmu.
W połowie widzi, że Buzz wykonując swoją misję – próbując nowe warianty paliwa – nie starzeje się. Dla niego mija 5 minut, zaś dla innych kilka, nawet kilkanaście lat. Osoba, z którą Buzz współpracował zaręczyła się.
„Poznałam ją rok po tym, jak tu się zatrzymaliśmy” – tłumaczy Izzy.
„Ją?” – myśli sobie Andy. – „Jaką ją? Przecież to był on”. Ale ogląda dalej, bo może źle pamięta?
Marszczy brwi, nic nie mówi, bo widzi, że jego syn jest równie podjarany, jak on sam kiedyś, przed laty.
Buzz widzi, że Izzy ma dziecko. Dziecko z inną kobietą.
Andy wstrzymuje się z wyłączeniem bajki, bo to tak nieładnie znienacka wyłączać młodemu coś, co jest dla niego fantastyczne.
Dalsza fabuła filmu przeciekła przez palce – mężczyzna zastanawia się, czy aby na pewno on dobrze zapamiętał? Zaczął sobie przypominać wszystkie filmy z lat 90′, które oglądał. Zwłaszcza te rodzinne. Obliczenia w jego głowie wskazywały na to, że jeśli pojawiał się wątek homo, to był on na zasadzie „robimy sobie jaja”. Jeśli pojawiał się wątek dziecka, to dziecko zostało spłodzone przez kobietę i mężczyznę. Za funta kłaków nie mógł sobie przypomnieć, by wtedy pary lesbijskie z dziećmi były w filmach czymś normalnym. Przypomniała mu się Xena, którą dziś opisuje się jako „super postać, ale jej strój jest szowinistyczny”.
Ufff, na Boga, wreszcie koniec – pomyślał z ulgą Andy, gdy napisy się wreszcie skończyły, a dziecko poszło bawić się jakimiś swoimi zabawkami.
Andy zajrzał do internetów, by dowiedzieć się, o co kaman z tym nieszczęsnym wątkiem.
Już pierwsze znaleziska sprawiły, że powiedział „fuck”, ponieważ polskiego nie znał i generalnie to żył w Kanadzie.
„Disney cenzuruje Buzza Astrala” – pierwszy z brzegu artykuł.
„Spokojnie, nie macie syndromu Mandeli” – drugi tekst.
Andy wzdycha ciężko.
A on chciał tylko pokazać dziecku właściwe wzorce rodzinne.