wszystko wszędzie naraz

Wow, ten film jest taki, że wolisz obejrzeć, niż mówić o nim. Mam takie poczucie, że słowa tu nie są potrzebne, a chcę przecież Wam napisać recenzję.

„Wszędzie wszystko naraz” stał się jednym z hitów 2022 – i od razu, jak wszedł do kin było czuć, że to jest coś zajebistego. I teraz obraz zbiera laury, m.in. na Złotych Globach, gdzie dostał dwie nagrody, m.in. dla Michelle Yeoh jako aktorki i Key Huy Quan za najlepszego aktora drugoplanowego. W pełni zasłużenie.

Fabuły filmu w prosty sposób nie da się opowiedzieć, ponieważ… wszystko dzieje się wszędzie naraz. Jest to jednak fenomenalny obraz, w którym są aż cztery warstwy. Pierwsza – to ta, co widać na ekranie, fabularnie. Druga – mamy wątek fizyki kwantowej, bo to jest opowieść o multiwersach. Otóż, pewnego dnia Evelyn dowiaduje się, że świat jest w niebezpieczeństwie, a ona jest jedyną z wersji jej samej, która może go ocalić. Trzecia – i tutaj chyba jest to, co większość chyba ludzi dostrzega w tym filmie: „poczucie braku sensu”. Owszem, jest to ważny wątek, bo niemal wszyscy bohaterowie taki brak sensu w sobie posiadają i nie bardzo wiedzą, co z tym zrobić. I wreszcie czwarta odsłona to niesamowita wędrówka człowieka jako człowieka. To jest film o matczynej więzi, o wzajemnym wspieraniu się w rodzinie. Uch, słowa tego nie wyrażą, a nie chcę zdradzać zbyt wiele.

Po prostu obejrzyjcie, bo wydaje mi się, że „Wszędzie wszystko naraz” jest filmem, który na to zasługuje. Nawet w ciemno. Produkcja dostępna na Amazon Prime.