[SIERPIEŃ 2024] Recenzje patronackie

Jeśli czujesz, że moje teksty są dobre i fanpej zasługuje na wsparcie, możesz wesprzeć mnie na zrzutce. To oznacza więcej seansów w kinie :). Tymczasem zapraszam do recenzji prosto spod kina.

DEADPOOL&WOLVERINE

Byłam, widziałam i… dobrze się bawiłam. Tak, to był dubbing. I szczerze? Nie żałuję. Polscy aktorzy (w roli Deadpoola Maciej Stuhr) naprawdę się postarali, aby widz odczuwał emocje postaci. Może nie usłyszałam charakterystycznych tekstów z oryginału, ale dialogi same w sobie były zabawne, a film bardzo przyjemny.

Deadpool usiłuje uratować swój świat. Problem w tym, że potrzebuje do tego Wolverina, a dobrze wiemy, jak oryginał skończył. No, ale nasz bohater znajduje następcę, który w swoim świecie jest zupełną porażką. Więc czas na akcję…

Bardzo dobrym ruchem było to, aby nie spojlerować filmu aż do premiery. Po premierze niestety wszystko pękło i w sieci rozlały się informacje. Nieważne, że pójdziesz na film za dwa tygodnie – internet, czy tego chcesz, czy nie, zaspojleruje Ci Deadpoola. Z jednej strony psuje to trochę efekt np. cameo albo Cavilla, a z drugiej, jest to film na tyle udany, że nawet bez dobrej znajomości MCU będzie bawił. Ba, fani samochodów też coś dostali.

Krytykowana jest opcja „uratować świętą chronologię”, ale to jest pomysł tak głupi, że aż śmieszny. Większość tego, co zobaczymy w Deadpoolu to po prostu czysto relaksacyjna albo naparzanka, albo zabawa w dialogach. I tak, fabuła to w zasadzie gagi. Czy to źle? Nie – film dokładnie wie, czym chce być. Nie sili się na filozofię czy skomplikowaną intrygę, chce Ci dać czystą rozrywkę. I takich filmów potrzebujemy.

Ten film to taki trochę hołd dla Foxa, co widać szczególnie w napisach końcowych. I serio, PO nich jest scenka, i to bardzo zabawna, więc zostańcie do końca.

Deadpool trochę sobie robi jaja z Marvela i mnie to bardzo bawiło. Uważam też, że pierwsza, rozpoczynająca sekwencja filmu to czyste złoto. Ogólnie, walki są całkiem przyzwoite, choć John Wick to to nie jest. Ale szczerze, trudno przebić wstęp – to tak, jakby ktoś narzekał na walkę przy logotypie Foxa.

„Możesz przestać, ludzie chcą iść do domu!” – ucina gadkę Deadpool. Spodobało mi się to, ale niestety, trochę ten film się dłuży. Film ma wartką akcję, ale gdy zwalnia, by niby poznać bohaterów, to… chciałabym kolejną scenę walki. Nie znaczy to, że te sceny są złe. Po prostu czegoś zabrakło. Takiego… płynięcia. Choć widać, że ekipa doskonale się bawiła, w tym przypadku okazało się to za mało. Po prostu 2 godziny to chyba troszkę za długo jak na film tylko z gagami.

Ale – to dobry film, który będzie bawić szczególnie znawców Marvela. Inni też wyjdą z uśmiechem na twarzy, bo zwyczajnie miło się to ogląda. Ta część spodobała mi się o wiele bardziej niż druga. Była odważniejsza i nie miała skrupułów przed krwawymi scenami czy przekleństwami. Bardzo dobrze.


TRAP

Koncert, seryjny morderca i armia policjantów. Co może pójść nie tak?

Trailer zdradził ważną rzecz: FBI urządziło sobie łapankę na seryjnego mordercę w trakcie koncertu. Tymczasem film powoli odkrywa przed nami wszystkie karty. Choć w sumie, nie wiem, czy lepsza jest niewiedza, czy wiedza, ale film wypadł dobrze.

Będę w gronie nielicznych, ponieważ uważam, że to zgrabny kryminał z zacięciem thrillera od A do Z. Być może osoby, które twierdzą, że „finał nie dowiózł”, spodziewały się czegoś w stylu „Szóstego zmysłu”. Ewentualnie oglądam za mało filmów Shyamalana.

Mamy tu próbę ucieczki przed policją, co świetnie buduje napięcie. Czy go złapią? I niby mamy kibicować złoczyńcy, ale nasz złoczyńca ma inteligencję 200 IQ, więc w sumie kibicowałam FBI.

Może film ma o jedną scenę ucieczki za dużo, ale dobrze bawiłam się do samego końca. Był to lekki kryminał, ale zrozumie to tylko fan kryminałów czy thrillerów.

Filmo Granie Wydarzenia Muzyka i Czytanie. Shyamalan postanowił zrobić prezent swojej córce – Salecie. Jest ona piosenkarką, a dzięki temu filmowi zyskała płytę, którą słucha się całkiem przyjemnie. To czysto popowe, lekkie i typowo wakacyjne utwory. Dostępne są tu.

A co do córki, nasz złoczyńca jest również tatusiem granym przez Josha Hartnetta i, moim zdaniem, aktor zaprezentował swoje wysokie umiejętności. Na początku mamy wrażenie, że jego twarz jest jak każda inna, postawa – jak każdego dobrego ojca. Z czasem jednak zaczyna wyglądać mniej dobrodusznie, jego rysy stają się twardsze, wręcz nieprzyjemne.

Tester Doświadczeń, nie wiem, czy ten film Ci się spodoba, ale raczej nie oczekuj tu wielkiej psychologii. Po prostu Shyamalan bawi się budowaniem napięcia i robi to naprawdę dobrze. I chyba wiem, dlaczego jego filmy – w przeciwieństwie do Vegi – dalej przyciągają i pociągają. Po pierwsze, mam wrażenie, że Shyamalan naprawdę czerpie czystą radość z tworzenia i to czuć. Po drugie, jego historie koncepcyjnie mają sens, są poukładane, nawet jeśli w końcówce lekko nie dowozi.

Generalnie, uważam „Trap” za całkiem miły, lekki thriller i cieszę się, że na nim byłam.

PS. Tak, zdjęcia są ładne.


TWISTERS

Dawno, dawno temu, w latach 90., pojawił się „Twister”, który i dzisiaj ogląda się bardzo przyjemnie. Rzecz polegała na opowieści o łowcach tornad, którzy przy okazji chcieli je zbadać. Film zawierał dużo humoru i właściwie był lekkim kinem katastroficznym. Tam w zasadzie mało co ginęło, a jeśli już, to nie powodowało dużych łez u widza, jeśli w ogóle. Obraz był nominowany do Oscara w dwóch kategoriach: najlepszy dźwięk i efekty wizualne. W tej pierwszej kategorii przegrał z „Angielskim pacjentem”, a w tej drugiej z „Dniem niepodległości”.

Po co o tym mówię? Bo nowy „Twisters” raczej nie ma szans nawet na nominację w kwestii udźwiękowienia czy efektów specjalnych. Wprawdzie jest – wg IMDB – lepiej oceniany od pierwowzoru (?), ale w zasadzie jest praktycznie innym filmem, jeśli chodzi o klimat. Choć nie znaczy to, że nic nie łączy obu produkcji.

Otóż, jeśli oglądaliście „Twistera”, to pierwsza scena będzie bardzo nostalgiczna. Widzimy maszynerię do zbadania tornada, która jest niemal kropka w kropkę identyczna (i nazywa się Dorotką!) jak ta zaprezentowana w „Twisterze”. Mało tego, późniejsze wątki fabularne – jak na przykład rywalizacja między grupkami – także przypominają film z 1996 roku.

Ale na szczegółach podobieństwa się kończą, bo „Twisters” jest o wiele, wiele poważniejszy od klasyka. Główna bohaterka zmaga się z traumą, ale mimo wszystko próbuje zbadać te nieszczęsne tornada. W sumie spodobał mi się nagły zwrot akcji, jeśli chodzi o towarzystwo.

Niestety, z dzisiejszych filmów na „Twistersie” bawiłam się najsłabiej. Być może ma to związek z tym, że unikam filmów katastroficznych i nie jest to mój ulubiony gatunek. A być może chciałam, by ten film był lżejszy, niż był. I trwa jakieś 8 minut dłużej od „Twistera”. W sumie nie wiem, czy to jest dobra reklama, bo widzicie: jeśli za pierwszym razem, kiedy byłam dzieckiem, „Twister” mi się podobał, a jako dorosła osoba nadal miałam do niego sympatię, to… no… przyznaję, „Twisters” zwyczajnie mi się dłużył. Mało tu było do śmiechu, a jedynie drużyna wariatów-łowców tornad rozluźniała atmosferę, ale i tak do pewnego momentu. Tak, zdecydowanie chciałam lżejszej opowieści.

Zastanawiałam się też, dlaczego w USA „Twisters” sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, a w Europie wręcz przeciwnie. Być może chodzi o nostalgię. A być może nie – tak wyszło.

Jeśli ktoś lubi filmy katastroficzne, to myślę, że będzie się tu nieźle bawił. Technologia może nie jest jakoś bardzo realistyczna, ale przynajmniej nie wydziwiają, że chodzi o rozbicie komety.

PS: Jeśli chodzi o propagandę w kwestii ocieplenia klimatu, to nie ten adres. Owszem, jest wspomniane, że jest większa susza i więcej tornad, ale to było jedno zdanie, którego wątek nie został rozwinięty.

PS2: Tutaj bardzo klimatyczne były napisy końcowe, przynajmniej w pierwszej części, gdzie pokazywano skrawki gazet czy filmów. Ogólnie, skapnęłam się, że ta historia ma jakąś bazę charakterów – podano dwa nazwiska, których w tej chwili nie wymienię. Jak film wjedzie na neta, to może się temu przyjrzę bardziej, jeśli będzie czemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *