Zacznę od tego, że dziś – teraz – jestem zombie. Nie spałam od 48h, więc jest to usprawiedliwione. A powód miałam prosty: moje nocne życie trochę jest problemem, kiedy mam uczestniczyć w kursach stacjonarnych. A jeden z nich – kadry i płace – właśnie się rozpoczął. Była naprawdę fajna atmosfera, ale ja tu gadu gadu, a co z dzisiejszym wyzwaniem?
Ano… jego realizacja pojawiła się na instagramie, ponieważ wydawało mi się, że tylko przez nagrywanie oddechu można udowodnić widzom, że zadanie zostało zrealizowane. Uch, źle to brzmi. Serio. Nikomu nic się nie powinno udowadniać, to po pierwsze, a po drugie, dziś mam słaby dzień.
Pojechałam na miasto kupić wkładki do aparatów słuchowych i pomyliłam się z modelem. A potem za to przepraszałam. Znaczy – model z wyglądu ogarniałam, ale z nazwy już nie. No nic, miła pani zrobiła poprawkę nie faktury, a paragonu, bo na fakturę nie mogła mi wydać, tak czy siak – problem się rozwiązał.
Ale zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam ją przepraszać?
W końcu błędy zdarzają się wszędzie i każdemu…