Kancelują dobre seriale, zdziwieni? [cz.1]

Ostatnio głośno się zrobiło o Amazonie, który skasował kilka dobrych produkcji w imię tych blockbusterowych, super znanych i często gęsto głupich. Na przykład, sezon drugi „Carnival Row” – owszem, mieli producenci problem z koronkozą, ale ogólnie i tak produkcję tworzono w Czechach. Czyli koszty były tańsze, niż w USA. Z jednej strony mnie to ucieszyło, bo nie zobaczymy LGBT w tak pięknym, barwnym świecie, a z drugiej… widać, że musieli kończyć na szybko. Sezon był przez to trochę trudny do oglądania, ale jednak się dało. Z kolei „Wspaniała pani Maisel” miała trochę więcej szczęścia, lecz nie uniknęła problemów wynikających z koronkozy. W momencie jednak, gdy Amazon zaczął inwestować w „Pierścienie Władzy” firma zdecydowała również, że piąty sezon będzie ostatnim. To trochę zepsuło plany scenarzystów, musieli lekko pewne wątki skrócić, inne wywalić, ale mimo wszystko – mieli za sobą cztery dobre sezony. W dodatku ostatni odcinek czwartej serii kończy się tak, że piąty aż się prosił o bycie ostatnim. Cóż – dla widza nic się nie stało, ale gdy przeczytał, że tak dobre seriale zostały usunięte, bo Amazon wolał ładować pieniądze w paździerze, to mógł się zdziwić i wkurzyć. No bo jak to? To za co on płaci?

Tymczasem nie jest tajemnicą, że streaming staje się drugą kablówką, tylko mniej wygodną i trochę może bardziej wkurzającą. Tak czy inaczej, problemy, które teraz dotykają VODy nie są niczym nowym.

Na przykład – kasowanie seriali jest stare jak świat. I to kasowanie nie z powodu słabej oglądalności, a z innych. Na przykład, Straczynski – możecie go kojarzyć z Sense8 – chciał stworzyć wspaniały serial, „Krucjatę”. I nawet powstał prolog, i nawet powstał sezon. No, ale pojawił się pewien problem.

Producenci.

Straczynski jako scenarzysta ma osiągnięcia – wystarczy wejść na jego fanpeja, by się o tym przekonać.

Screen z fanpeja Straczynskiego.

Myślę jednak, że jego największym osiągnięciem jest „Babilon 5” i to widać. To świat, który zebrał tysiące fanów na całym świecie i nie bez przyczyny – po prostu zawiera niesamowite rzeczy w treści. Jasne, wiele dziś nie można wymagać od efektów specjalnych wykonanych w latach 1993-1998, nie mniej: i tak jak na tamte czasy robiły wrażenie. Co więcej, muzyka jest wciąż niesamowita, a problemy, z którymi mają do czynienia bohaterowie są ludzkie.

Po zakończeniu serii było kilka prób spin-offów – stąd filmy, które mają jakiś pomysł, ale praktycznie zostały bez kontynuacji. „Alarm dla Ziemi” jest oceniany jako jeden z lepszych, no i doczekał się kontynuacji w postaci jednego sezonu „Krucjaty”. Awantura w tym serialu polega na tym, że Ziemię zaatakowali Drakhowie – rasa, która ewidentnie lubi rozjebywać inne rasy. Na skutek tego powietrze na Ziemi zostało zatrute, przez co wystąpiła wielka zaraza i Ziemia znalazła się w kwarantannie. Ale żeby nie było tak koszmarnie: naukowcy i inne mądre głowy mają 5 lat na wynalezienie szczepionki, odtrutki. W tym celu misja badawcza udaje się w kosmos, by znaleźć coś, co jednak uratuje ojczystą planetę.

I powiem tak.

Chyba popełniłam błąd, czytając najpierw o serialu. Powód jest piekielnie prosty: czuję, że Straczynski chciał inną historię. Ale z butami do historii weszli producenci i kazali mu dodać nie tylko więcej akcji (to pół biedy), ale również seksu i parę głupot.

Straczynski zrobił tak, jak większość jego protagonistów. Otóż, powiedział producentom: „spierdalajcie”. Dlatego z historii, która była planowana na 5 sezonów, został tylko film i trzynaście odcinków.

Wiecie – ja uważam, że dobrze zrobił. Świat Babilonu 5 nie jest światem, w którym rozpusta i głupota są na porządku dziennym. To uniwersum jest pełne duchowości, niepoprawności politycznej i czegoś takiego, że energie są szanowane. Innymi słowy, sytuacja, w której jedna z bohaterek pieprzy się z kim popadnie w uniwersum Straczynskiego nigdy by nie zaszła.

Niestety, albo stety: prawa do Babilonu 5 ma Warner Bros. Więc może poza jednym filmem (który chyba jest przygotowywany), Straczynski nie bardzo może rozwinąć to uniwersum. I wcale bym się nie zdziwiła, gdyby WB nie chciało, by było rozwijane.

Dlaczego? Odpowiedź prosta – obejrzyjcie „Babilon 5”, a zrozumiecie.

Ostatecznie „Krucjatę” można obczaić w wersji książkowej, w trzech tomach i są to wersje scenariuszy takie, jakie miały być, gdyby WB pozwolił Straczynskiemu robić, co chceta.

W międzyczasie, jak pracowano nad „Krucjatą”, telewizja miała inny projekt SF, który stawał się hitem. Mowa o „Farscape”, znanego w Polsce jako „Ucieczkę w kosmos” i emitowanego przez POLSAT. Dlatego też nikt się nie martwił buntem Straczynskiego. On sam też nie – bo miał pindylion innych propozycji współprac.

W momencie więc, w którym stacja miała rozdany już budżet na rok, „Krucjata” przyciągała głównie fanów „Babilonu 5”, a Straczynski nie chciał robić głupot w swoim uniwersum, rzecz po prostu anulowano, zostawiając sprawę niedokończoną.

Źródła:

  1. https://answer-all.com/miscellaneous/why-was-crusade-cancelled/
  2. https://www.thejasondavis.com/crusade-what-the-hell-happened-vols-2-3-by-j-michael-straczynski-synthetic-worlds-publishing-2023/
  3. http://worldsofjms.com/crusade/cancel.htm
  4. https://groups.google.com/g/rec.arts.sf.tv.babylon5.moderated/c/-WyeQ1H1WXo/m/xDUOLYDN8ZUJ?pli=1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *