Babylon 5 – recenzja i analiza

Kiedy włączasz pilot serialu „Babylon 5” dostajesz coś, co obecnie bliskie jest kinie klasy C. Niestety, fabularnie nie jest za ciekawie, ale przynajmniej poznajemy środowisko. A tu już jest lepiej.

Babylon 5 to stacja kosmiczna, na której wszystkie rasy świata mogą ze sobą współpracować w różnych konfiguracjach. Celem tego projektu był światowy pokój, ponieważ ostatnia wojna wszystkich – a właściwie wszystkie pięć federacji – wykończyła i to ostro.

Przyznajcie, idea zacna, ale poważne science fiction, jakim jest Babylon 5 to nie naiwna bajeczka dla dzieci. Dlatego nie zawsze jest bezpiecznie, a im dalej w głąb serii, tym bardziej konflikty, interesy poszczególnych ras się uwidaczniają.

Pierwszy sezon jest prowadzony standardowo – jeden epizod, jeden motyw. W akcji obserwujemy kilka postaci i muszę przyznać, że najbardziej papierową z nich był komendant Sinclair. Co prawda, ten ma ciekawą historię, ale już z osobowością coś nie wyszło. Tak czy inaczej, znacznie lepsze charaktery mają Garibaldi – szef ochrony – i porucznik, która pilnuje sterowni, Ivanowa. Tak, tak, tak! Nazwisko nieprzypadkowe, ponieważ jest ona Rosjanką i bardzo podkreśla cechy tychże, na przykład: „kiedy mamy zrobić coś głupiego, uświadamiamy sobie, dlaczego tego nie robić”. Im późniejsze odcinki, tym humor jest lepszy, a humorystyczny wątek dotyczy głównie rasy Centauri.

Mam wrażenie, że jest tu założenie, iż wszystkie rasy posiadają duchowość. Brzmi jak oczywista oczywistość, ale jednak trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: wszyscy oni potrafią być bardzo brutalni w razie potrzeby, a w przypadku niektórych historia jest historią podboju wszechświata.

Serial posiada rewelacyjną muzykę i efekty specjalne – ale o nich opowiem w osobnym tekście. Przez swoje lata był nagradzany, lecz niestety, trochę Star Trek prześcignął popularnością. Zresztą, temat Star Treka również jest tematem na oddzielny wpis, bo łączy się to z pewnym skandalem.

Oficjalnie oświadczam, że jestem fanką Babylonu 5.

Drugi sezon zaczęłam niefortunnie, bo od drugiego odcinka, ale był tak ciekawy, że postanowiłam nie wracać do pierwszego.

Minbari to rasa obcych. Oni są specyficzni, ponieważ przedstawiają sobą nie tylko bardzo zaawansowaną technologię, przewyższającą wszystkich o kilka tysięcy lat rozwoju, ale także i bardzo wysoką świadomość. Jak się teraz to ogląda, to to widać.

Minbari prowadziło z Ziemianami wojnę i wygrywało, ale w pewnym momencie poddało się. Wszystko przez Sincaira i to jest naprawdę skomplikowana kwestia, która nie jest wyjaśniona w pierwszym sezonie, dlatego na razie będę o niej milczała.

Dobrze, ponieważ chcę sama odkrywać różne smaczki, przejdę teraz do cytatów.

Taka refleksja mnie nawiedziła: chyba będę musiała na bieżąco pisać, który odcinek jest jaki, ponieważ każdy sezon liczy sobie ok. 22 odcinki. Przyznajcie, to sporo. Nie mniej: odcinek 21 pierwszego sezonu jest chyba najlepszy. Poniżej spojlery, więc jeśli macie zamiar nadrobić serial, to możecie już wyłączyć stronę.

Są tu trzy wątki, a każdy z nich jest dobry. Jeden to sprawa humorystyczna, drugi natomiast to wątek znachorki, która nielegalnie leczy na stacji. I wiecie, co? Zagryzałam opuszki palców w oczekiwaniu na finał tej sprawy: czy będzie tu zwyczajna propaganda lekarzy?

Propaganda czyli – tylko lekarze wiedzą najlepiej.

Okazało się jednak, że nie. Lekarz, który we wcześniejszym odcinku wsławił się zbyt wybujałym ego sprawdził, czy znachorka szkodzi swoim pacjentom. Miał nawet takie założenie: „musimy tylko udowodnić, że choroby pacjentów wracają”. Bo oczywiście – znachorka ich leczyła tak, że ci nie odczuwali żadnych komplikacji chorobowych. Robiła to przez urządzenie obcych.

Okazało się jednak, że znachorka faktycznie i prawdziwie leczy. W tym momencie krzyknęłam jobczo: „yes! yes! yes!”. A potem się okazało, że przez tę maszynę przesyła swoją energię pacjentowi.

Jakby tego było mało, trzeci wątek dotyczy seryjnego mordercy. Jak myślicie, w jaki sposób go przedstawiono? Także znakomicie. Telepatka sprawdziła jego umysł i okazał się on typowym dla pojebanego gościa, który zabija. W sensie, chwalił się swoimi morderstwami i opowiadał, że zabijał niezliczone żywoty. Psychiatria i psychologia w tym momencie dają kciuk w górę, bo stwierdzają, że to jest bardzo prawdopodobna wizja.

Dobrze, idę oglądać dalej, bo umieram z ciekawości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *