oblivion
Co tu się odwaliło, to ja nawet nie wiem, bo się popłakałam na koniec. A przecież to tylko historia SF…
* * *
Jack Harper wraz z Victorią obsługują drony i pilnują, by woda z Ziemi była filtrowana i należycie składana. Szykują się do lotu na Tytana, na kolonię, gdzie mieszkają ludzie – pozostałości po wojnie, która ludzkość wyniszczyła.
* * *
I o ile każdy może mieć zdanie na temat filmu, to nie każdemu on przypadnie do gustu. Ale fanom SF powinien – tak mi się przynajmniej wydaje, ponieważ w tej historii widać doskonale jakąś głębię. Jaką? O, to już musicie sprawdzić sami. Mnie osobiście przykro, kiedy widzę narzekania na fabułę filmu, bo są one bezpodstawne.
A przede wszystkim dawno już nie obejrzałam dwóch godzin jednym tchem, bez myślenia „a kiedy to się skończy?”. Patrzyłam i właściwie wstrzymywałam wdech, bo u Jacka dużo się działo, oj, dużo. Tu postrzela, tam poskacze, czyli klasyczny Tom Cruise, rzeklibyśmy.
Ale…
Ten film to coś więcej, niż Tom Cruise.
Efekty specjalne – a to produkcja z 2013 roku – może nie są jakieś na miarę Avatara, ale wciąż bardzo dobrze wyglądają i aż miło się patrzy na ekran. Zresztą, to nie one są tu kluczem, bo tak naprawdę największym wysiłkiem dla speców od wszelkich FX były sceny akcji.
To jedna rzecz.
Kolejna – praca kamery!
Ten film jest dynamiczny, a kamera wykonuje bardzo dużo ruchu. W dodatku tam, gdzie widzimy, że bohaterowie przeżywają coś więcej, niż tylko „uważaj na strzał”, widzimy ładną grę świateł.
Ale chyba to, co genialnie wyszło, to muzyka. Nie tylko jest świetnie dopasowana do scen i podwaja ich siłę, ale również sama w sobie jest bardzo dobra, dlatego soundtrack: https://youtu.be/Fx2QHiX4snI
„Oblivion” wyreżyserował Joseph Kosinski. Jeśli nic to Wam nie mówi, to podpowiem – „Top Gun: Maverick”, z tych nowszych.
Idźcie do kin… a nie, czekaj, „Oblivion” jest dostępny na Amazon i tylko do 31-go. Także kto nie widział i ma platformę, temu polecam się pośpieszyć, bo to naprawdę dobry obraz.