[PODSUMOWANIE] Lunarny Nowy Rok

I po seansach. Do dyspozycji miałam 5 filmów. Który z nich najmniej, a który najbardziej sprawił mi frajdę? Zaczynam od najgorszego.

Tańcz, tańcz…

5. Żona dla Rip Van Winkle

Najgorszy film edycji. To znaczy ja rozumiem metaforę i nawet ładne zdjęcia, ale to za mało, by mnie zadowolić. Długość – trzy godziny – też nie pomaga, bo seans nuży. Generalnie bardzo wkurza mnie ta mentalność patriarchalnej Japonii. Film ponoć uznany za „film dekady”, ale jakoś nie uważam, że trzeba go koniecznie obejrzeć. -> WIĘCEJ TU

4. Ścigając marzenie

Najbardziej przeciętny i najbardziej komercyjny film. W zasadzie to nie mogę powiedzieć, by w toku romansów jakoś wybitnie się wyróżniał. To jednak, na co należy zwrócić uwagę, to muzyka. Moim zdaniem jest najlepsza (nie licząc „Song lang”) i w dodatku chińska.
-> WIĘCEJ TU

3. Wilgotna kobieta na wietrze

Miałam problem, czy dać miejsce 2 czy 3. Wygrała ostatnia opcja, ponieważ nie jest to jakiś super hiper duper rozbudowana historia. To najkrótszy film, ale zarazem najśmieszniejszy. Wszystko tu jest odwrócone do góry nogami, co mi osobiście sprawiło frajdę. I ochotkę… -> WIĘCEJ TU

2. Miłość obnażona

Najdłuższy i przez to najbardziej rozbudowany film. Pozytywne wrażenie sprawiła diagnoza japońskiego społeczeństwa. -> WIĘCEJ TU

ZWYCIĘZCA MOŻE BYĆ TYLKO JEDEN I JEST NIM

SONG LANG

Zaraz wyjdzie, że im mniej słów, tym lepszy film. Może i tak jest, bo po co opisywać piękno, jak lepiej je zobaczyć i poczuć?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *