Był sobie chłopak i ni z tego, ni z owego przyczepiła się do niego dziewczyna. Brzmi znajomo? Zapewne, bo tak zaczyna się wiele mang shonen, które kończą się na haremie z nieskończoną ilością dziewczyn.
„Wilgotna kobieta na wietrze” to jednak nie anime, a film. Produkcją zajęły się kobiety w ramach odświeżenia „pinku eiga”, czyli kina erotycznego z lat 70′ XX wieku. Wtedy to okazało się, że erotyka może służyć czemuś więcej, niż tylko podniecaniu widzów. Nie bano się trudnych tematów.
Film Akihito Shioty (mężczyzny) już we wstępie nawiązuje do klasyki kina – kiedy randomowa pani wjeżdża rowerem do wody. I o ile polskiemu widzowi ciężko skojarzyć sobie taką scenę, jeśli nie jest fanem azjatyckiego kina, o tyle Japończykowi już będzie łatwiej. Scena z wodą to puszczenie oczka do „Wilgotnych kochanków” z 1973 roku. Jak widać, i w tytule jest powiązanie.
„Wilgotna kobieta na wietrze” jest krótka – trwa 79 minut. A jednak, twórcom udało się zmieścić w tym czasie wyjątkowo dużo zwrotów akcji. Ba, pierwsze minuty mnie nie przekonały, ale dałam szansę filmowi i nie żałuję. Sporo scen erotycznych, ale też i sporo parodiowania japońskiego społeczeństwa.
Mniej więcej od połowy nie mogłam przestać się śmiać!
Po pierwsze – kobiety. Sam reżyser podkreśla, że lubi kobiece, silne postacie. Jest to przewrotne, zważywszy na fakt, że społeczeństwo japońskie jest patriarchalne i raczej niemiłe w stosunku do płci żeńskiej. To w „Wilgotnej” także widać, ale nie do końca. Bo potem zaczyna się jazda bez trzymanki pod tytułem
ONA: TO JA MAM HAREM!!!11111
Oczywiście, teraz idę nieco na łatwiznę, tak przedstawiając sprawę. Ale kluczem jest odnajdywanie tych scen, które odwracają sytuację: to nie mężczyźni rządzą światem, ale kobiety. To nie płeć żeńska jest słaba, a płeć męska. Kto oglądał dużo anime, ten będzie dobrze wiedział, co mam na myśli, gdy zobaczy te sceny.
Po drugie… dotknął mnie fakt bycia singielką. Po „Wilgotnej” mam ochotę i jestem podniecona. Jak żyć?
„Wilgotną kobietę na wietrze” można oglądać w ramach mini-festiwalu Pięciu Smaków z okazji Nowego Chińskiego Roku. Cały czas dostępne są karnety, także polecam.