To pierwszy tom z cyklu o Zuzannie, policjantce oddelegowanej z Warszawy na zadupie. Jednakże, na tym zadupiu przytrafiają się dziwne rzeczy. Zaczyna się od porwania siedmio-ośmiolatka, a kończy na morderstwach.
Powiem tak – ten kryminał po prostu dobrze się czyta (słucha). Język jest taki… męski? Twardy? Coś w ten deseń i to mnie uderzyło na początku powieści, ale im bardziej w głąb, tym ogólne przekleństwa zaczęły mnie męczyć. Możliwe, że autorowi ktoś o tym powiedział, bo drugi tom jest z lekka inny.
Ksiądz próbuje pomóc policji, bo morderca wyspowiada się u niego, Zuzanna nie jest zadowolona z roboty policji na wygwizdowiu, a czytelnik może się cieszyć odpoczynkiem mózgu.
Wybitne to-to nie jest, ale w kryminałach często chodzi o przyjemność, a nie odpoczynek. Polecam dla rozluźnienia – tym bardziej, że na storytel jest audiobook z niesamowitym lektorem Filipem Kosiorem. Zdecydowanie, gdyby nie jego praca, to lektura wyszłaby gorzej.
Jeden komentarz do “Uczynkiem i zaniedbaniem, Mariusz Kanios”