ODCINEK 45
Być może ostatnio jest jakiś ogólny zastój w pisaniu. A może – Królowo – mamy po prostu podobne momenty. Podobne, bo różnią nas pomysły. Ty masz ich wiele, ja zaś – żadnego, szczerze mówiąc. Wręcz mam wrażenie, że piszę nudną historyjkę.
Ale piszę mimo wszystko.
Chcę się rozpisać, chcę dojść do tego punktu, kiedy bohater nie będzie miał wyjścia – BĘDZIE MUSIAŁ JAK TORPEDA PRZEŻYWAĆ JEDNO PO DRUGIM. Taka akcja zresztą jest normalna w tej historii, przyzwyczaiłam czytelników (?) do tempa. Jednakże… pomysły, pomysły, no właśnie? Czasem po prostu trzeba zastopować, zwolnić, by czytelnik w ogóle ogarniał, o co chodzi. I tak ma już ciężko, bo ucięłam w połowie wydarzeń, właściwie to nie wiemy, jak bohater znalazł się w punkcie B, co z innymi, czy rzeczywiście nie żyją. Tyle pytań się tworzy i żadnej odpowiedzi nie można ufać. I to się nazywa powolne budowanie klimatu, na to teraz stawiam. Niejako z musu, bo widzę, że trzeba się rozpisać. Więc założyłam sobie, że kawa na stół i piszemy. I nieważne, czy mam ochotę, czy nie -po prostu stawiamy literkę za literką, kropkę za kropką. Tak trzeba, by się utworzyła historia na kartkach.
Ty jednak masz ten problem, że historia jest, mnóstwo pomysłów i zero woli do pisania na kartce. Cóż… niestety, możesz wziąć albo na przeczekanie – czyli czekasz na TEN moment, aż poczujesz TAK, TERAZ WRESZCIE O TYM NAPISZĘ!, albo jak ja: kawa na stół, zeszyt i robimy. Innej metody nie ma… ale co, jeśli coś idzie nie tak? Tzn. nadal nie masz chęci realizacji pisania? I nadal się tej niechęci poddajesz? Cóż, w tej chwili mogłabym poopowiadać o energiach, czakrach i innych bzdetoletach za przeproszeniem, ale może jest inny sposób.
I będę molestować tym właśnie sposobem, bo on jest po prostu najprostszy i ma taką siłę, że może zastąpić wszystkie metody w jednym momencie.
Uruchom wdzięczność.
Wdzięczność za to, że masz pomysły.
Za to, że udało Ci się TYLE NAPISAĆ.
I za to, że piszesz – w zeszycie, wprost, teraz. To powinno uruchomić tę siłę do pisania. A jeśli tego nie czujesz, nie czujesz wdzięczności, to potraktuj to jako wizualizację, jako coś, czego jesteś obserwatorem.
„Wszystko działa”, powiedziała mi pewna bardzo mądra kobieta, więc i pewnie powyższa metoda zadziała.
Jeśli jednak wolisz ruch brutalniejszy, a przez to i niepewny – bo osobiście nigdy go aż tak mocno nie stosowałam, jeśli w ogóle – to… myśl o tych pomysłach jeszcze więcej. Myśl tak długo, często, by w końcu stwierdzić „dobra, tyle o tym myślę, to w końcu napiszę, bo mam dość ich molestowania”. Gwarancji żadnej na to rozwiązanie Ci nie daję, Droga Królowo, jednak jest to brutalny i szybki sposób.
Co byś wybrała – wybierzesz dobrze :). Trzymam kciuki! :*