Czasem wolno myślę. To powoduje, że oczywistości czekają na odkrycie nie kilka dni, a kilka lat. Albo potrafię zmarnować cały dzień na płacze i jęki, po czym stwierdzam: „pomedytuję!”. A po wszystkim: szkoda, że nie zrobiłam tego rano XD.
Wszystkie te problemy nie zmieniły tego, że wczoraj wszechświat się naprawdę postarał. Miał powód – lubi mnie uśmiechniętą i miło, jak osoba cieszy się, bo ma urodziny.
– 33 lata, piękny wiek – usłyszałam od kasjerki. – Będzie pięknie.
Odpowiedź roku: „wyjdzie w praniu”.
Dodatkowa stówka „na radość”, która pokazała mi się na koncie sprawiła, że z początku chciałam oszczędzać, a na końcu chciałam nie zbankrutować. Bo oczywiście udałam się do księgarni internetowych, gdzie kupiłam tomiszcza z fantasy. I sądzę, że jak wreszcie książki znajdą się w moich rękach, to będzie mega radocha.
Życzenia na tablicy były miłe i sprawiły mi przyjemność. Może nie było tego milion, ale jednak takie akcenty potrafią zmienić nastrój. Chociaż na chwilę.
Nawet wydawnictwo ogarnęło, by wysłać mi trochę wcześniej zamówione w połowie maja książki (bo premiera ich miała być 2 czerwca), dzięki czemu mogłam je odebrać w Dzień Dziecka.
Ale przez cały dzień czułam się fatalnie.
Wróciłam ze sklepu – w płacz. Ktośtam cośtam – w płacz. Oczywiście nikt w kamerki, ale nie spodziewałam się, że będzie inaczej. Bo u mnie zawsze jest to poczucie samotności rodem z życia siedemdziesięciolatki. Ktoś coś powie – w płacz.
I taki maratonik całodniowy.
I kiedy w końcu jako tako się ogarnęłam, stwierdziłam, że idę medytować nad swoimi życiowymi problemami babci. Pomyślałam, że samotność to iluzja. Wbrew pozorom, to bardzo piękna myśl, a w momencie, gdy tak stwierdziłam, to zadzwonił telefon xD.
Jak wreszcie sobie pomedytowałam, to nagle zachciało mi się żyć. Ha – kupię w końcu ten statyw do aparatu fotograficznego, bym mogła nagrywać filmiki o Gorzowie. Ha, życie jest piękne, więc w sumie może i straciłam jeden dzień, ale przecież w czwartek jest wolne i mogę sobie nadrobić radość, której nie miałam we wtorek. Wszystko ładnie i pięknie, tyle że na zegarku była 23:30.
A dziś rano kupiłam wyrąbisty szampon w kostce za jedyne 45 złotych. Serio, naturalny skład i taka forma robi swoje, bardzo długo trzyma. A jak sobie pomyślałam, że w Yves Rocher dokładnie za ten sam koszt dostanę wątpliwej jakości produkt, to mi nawet ulżyło.
I co z tym statywem, w końcu po angielskim miałam jechać na miasto i go kupić? Ano, nic – pojawił się strach o pieniądze.
Doskonale.
I’m genius.
Jestem zgorzkniała i nieszczęśliwa? Nie doceniam życia? Zachowuję się jak stetryczała babcia?
W poniedziałek przyszło, bym znalazła archetyp młodości. Ba, nawet wiedziałam, jak cały proces powinien wyglądać.
No to sobie medytuję wczoraj.
– Nie jesteś jeszcze na to gotowa – powiedziała Królowa. – Procesuj.
Czekaj, chwila, nie jestem gotowa na co? Aaa, na życie nie jestem gotowa, bo wewnętrzna Pani Babcia przejęła nade mną kontrolę. Teraz trzeba ją przetransformować. Dokładnie tak poczułam – tu nie trzeba szukania czegoś archetypowego, tylko potrzeba mi transformacji. I jest to logiczne, biorąc pod uwagę, że nie wolno spychać emocji czy przekonań na sam dół, bo to się skończy bardzo źle. Trzeba się do nich dokopać i je pokochać.
Miłość i wdzięczność transformuje.
W poniedziałek zastanawiałam się, czemu uzdrawianie moich kochanych dziąseł idzie mi powoli. Odpowiedź prosta: nie robię tego z serca, tylko z umysłu. A umysł wciąż jeszcze ma wątpliwości.
I to pomimo dowodów, bo odkąd zaczęłam stosować Proces na to naprawdę czuję zmiany w swoim fizycznym stanie.
Te słowa wdzięczności za cokolwiek, które są podane w Procesie są magiczne. Od razu wprawiają mnie w dobry nastrój.
I rzeczywiście, jeśli mam w głowie program w stylu: strach o pieniądze, samotność i więzienie, to trudno, bym wzięła się za życie. Mogę spróbować, ale z takimi programami może się to różnie i niekoniecznie wesoło skończyć.
Dlatego potrzebna jest transformacja.
Której mogę dokonać ja.
Haha.
Jeśli oczywiście chcę.
Bo Proces to nie tylko magiczna formułka. To wdzięczność i uświadomienie sobie brutalnej prawdy – WSZYSTKO JEST ILUZJĄ. Ten komputer, ten wpis, totalnie wszystko, nawet słońce i światełko z niego płynące.
Informacje o Procesie TUTAJ.
Szampon w kostce możesz kupić TUTAJ.
I wiecie, co? Jeśli Wam się spodobał ten wpis, to możecie wesprzeć moją osobę TUTAJ. Dziękuję :).