Nie wiem, czy jestem gotowa na ten wpis. Zobaczę jednak, co z tego wyjdzie.
Tak wygląda człowiek po harmonizacji czakr. Tak wygląda człowiek, który zaczyna wreszcie rozumieć, kto tu rządzi. Tak wyglądam ja, próbując ogarnąć, co się właśnie wydarzyło.
A właściwie wydarza.
Wiecie, mogłabym Was czarować frazesami: TY RZĄDZISZ. TO TWÓJ ŚWIAT. BLA BLA BLA. Tylko że to będzie 458342983489 tekst w Internecie o tym samym. Jak stara taśma, nieprzerwanie nawijająca o tym samym.
A to nie jest sztuka.
Sztuką jest SOBIE UŚWIADOMIĆ, ŻE TAK JEST.
Czy mam tego świadomość?
Nie wiem, to się raczej zadziewa we mnie.
Wiecie, ile razy było tak: ja: w problemie; guru: ok, pomogę; ja: supeer, po sesji jest wyrąbiście; guru: cieszę się; ja: eee… kuźwa.
(ze specjalną dedykacją dla Kamila Kotowicza).
Wiecie, korzystanie z usług przewodnika nie jest złe, kiedy jest on naprawdę przewodnikiem. Bo w pewnym momencie puszcza rękę i idzie w swoją stronę, zostawiając cię na środku ulicy. A ty co? Właściwie to, co zawsze – musisz podjąć decyzję. Dla siebie.
Kiedyś kompletnie nie rozumiałam transferingu. Czytałam pierwszy tom Zelanda i co? I pstro – ciężko było. Moja świadomość po prostu nie była na takie rewelacje gotowa. Jednak w tym roku wróciłam do tej sprawy i odkryłam, że właściwie rozumiem, że wiem, o co chodzi i mogę to praktykować.
Bo to moje życie i ja chcę być główną jego realizatorką.
Tylko czy mam tego świadomość?
Oto jest pytanie.