„Ależ ten film jest za******* brutalny!” – mówią pewne osoby, które były w kinie i… chyba tylko jedną bardzo brutalną scenę – jak na Avatara – zapamiętały. Ale po kolei.
Byłam na filmie w grudniu.
I tak, widziałam scenę, w której jakiegoś morskiego zwierzaka chcą zabić czy coś w ten deseń. Owszem, ona była niesamowicie brutalna jak na klimat filmu. Ale właśnie: klimat.
Generalnie to nie była jakoś wybitnie brutalna scena, bo brutalne to są filmy z serii „Obcy”. Ba, wszystkie horrory – nawet te denne – są brutalniejsze od Avatara.
Ale tu mamy zestawienie raju, w którym nagle dzieje się coś, co zupełnie, ale to zupełnie nie pasuje.
Przemoc nie pasuje.
I rany, mam nadzieję, że krytycy brutalności w „Avatarze 2” to głównie do tej sceny się przyczepiają. Bo cała reszta – jakaś bitka między młodymi, jakaś scena, w której trzeba uratować kogoś – to po prostu klisze na kliszy. Nic nadzwyczajnego, ani nawet nic, kompletnie nic brutalnego.
I ja powiem tak.
Nie zdziwiłabym się, gdyby ta scena z tym nieszczęsnym zwierzęciem dotknęła głównie wegan/wegetarian. To oni są wybitnie przewrażliwieni na tym punkcie i często karmią się niezwykle sadystycznymi obrazkami torturowanych zwierząt.
Ale jestem pewna, że ten moment dotknął praktycznie każdego człowieka siedzącego na sali kinowej. Nie dlatego, że był super straszny, jak – powiedzmy – „Halloween”. Ale właśnie dlatego, że twórcy zestawili piękny, sielski obrazek z prawdziwym cierpieniem. I to było prawdziwe.
Jednak, nie da się również ukryć, że w całości film nie jest straszny. To, że krytycy uważają go za ekologiczny sprawia, że trochę się patrzy nie tam, gdzie powinno.
TO NIE JEST FILM EKOLOGICZNY.
I przede wszystkim weźmy pod uwagę jeden fakt – Hollywood JEST masońskie. A James Cameron już na tyle od dawna w nim jest, by być jednym z nich na 100%. I co ciekawe, zrobił w „Avatarze 2” normalny obraz rodziny, za który mu się dostało. Trochę taki WTF, no ale dobra, jedziemy dalej.
Ponadto, filozofia masonów jest mniej więcej taka: mówimy, co robimy i jak jest. Dzięki temu tak jakby uzyskiwali oni świadomą zgodę na zastany stan rzeczy.
W USA czymś powiedzmy normalnym są strzelaniny w szkołach.
Jaki to ma związek?
Ano, Cameron wyciął z „Avatara 2” DZIESIĘĆ MINUT STRZELANINY, mówiąc, że nie chce promować PRZEMOCOWOŚCI.
Wielu widzów zarzuca mu, że jest on „takim dziadkiem, co sobie kręci swoje filmy i trochę już się z niego zrobiła gaduła”.
Ja siedząc w kinie zadałam sobie pytanie: dlaczego Cameron – wybitny reżyser było nie było – daje nam przez te 2+ h takie piękne widoczki?
I dotarło do mnie: DUCHOWOŚĆ!
Gdy przejrzycie kanały ezo, to nagle zobaczycie pindylion filmów analizujących informacje zawarte w „Avatarze 2”. Zarówno drzewo życia, jak i to, dlaczego bohater X zrobił to (scena na końcu), i tak dalej. I moim zdaniem, z tego filmu duchowość się wylewa z ekranu i to od początku. BA – zobaczyłam ostatnio tłumaczenie piosenki, którą film się zaczyna i kończy. I wiecie, co? Popłakałam się. Po prostu czysta duchowość.
I ja po pierwszej części „Avatara” nie byłam fanem tej serii. Za to po drugiej… rękami i nogami będę broniła tej serii. Jest to chyba mój ulubiony film, który już praktycznie w ciągu najbliższych parunastu godzin dobije do symbolicznych dwóch miliardów dolarów przychodów. I tego życzę Cameronowi.