Myśli są z zewnątrz i z wewnątrz. Rozumiesz? Nie? Ja też nie, ale potrafię odróżnić, kiedy coś „przychodzi”, a kiedy bierze się z mojego serduszka. To pierwszy przypomina nieco „olśnienie”, a to drugie głośne myślenie :)).
Czasem jest tak, że przychodzą do nas ciężkie, depresyjne myśli. Że będzie źle, że znowu się wpakujemy w manianę i takie tam dramaty. Winą za ten nasz stan możemy obarczyć umysł; bo przecież najłatwiej, a wg nauki to duchy nie istnieją.
Ach, żeby to było takie proste, cudne, i w ogóle.
Ale żyjemy w świecie, w którym materia przeplata się z duchem, no i w efekcie sfera chaosu (astral) często siedzi pośrodku tronu, a w kuchni nad zlewem mamy dodatkowy widok na Marsa. Znaczy, no, jeśli ktoś umie patrzeć trzecim okiem, to zrozumie.
Byty poszukują ofiar, niezależnie od naszej świadomości.
Tylko że my mamy moc.
My mamy… dobra, mamy nie mamy, a i tak z niej nie korzystamy na co dzień. Ekhem, koniec lania wody.
Chciałam Wam przedstawić małe ćwiczonko, które uratuje Waszą piękną pupcię przed niebezpieczeństwem w postaci jałowych myśli z zewnątrz. I jasne, że warto je powtarzać.
A wygląda ono tak:
Stań prosto, ładnie, zgrabnie. Weź jeden głęboki wdech, wydech i tak do trzech razy. Odprężon? No to teraz wyobraź sobie, a bardziej POCZUJ, że jesteś światłem. Takim prawdziwym ŚWIATŁEM. Takim, co to rozjeee – dobra, nie lubicie przekleństw, to idziemy dalej.
I teraz w myślach powiedz takie polecenie:
JESTEM WOLNĄ DUSZĄ I WOLNYM CZŁOWIEKIEM
ŚWIADOMIE I NIEŚWIADOMIE ZABRANIAM WAM WCHODZIĆ NA MOJĄ PRZESTRZEŃ ENERGETYCZNĄ
IDŹCIE W POKOJU
Coś w te gusta. Ćwiczonko powtarzać przy napływających, niespokojnych myślach z zewnątrz. Choć myślę, że jeśli raz a dobrze to się zrobi, to się na długo uspokoi.
Powodzonka!