No, Kieślowskiego z tego nie będzie…
Leopold (Jakub Gierszał) jest trójmiejskim prokuratorem. Pewnego dnia znajduje się trup w postaci córki sędziny Heleny Boguckiej (Maja Ostaszewska). Córka owa – Monika (Zofia Jastrzębska) – była niegrzeczną dziewczynką, wdała się w jakieś towarzystwo mafiosów i nie udało jej się przetrwać.
Wydaje się, że sprawa jest prosta jak budowa cepa, niestety – nie, bo Leopold jako niepokorny pracownik, wbrew swojemu szefowi, grzebie w sprawie i się okazuje, że wcześniejsze mordy to nie ten facet, którego skazali za nie xD.
Idę się poło… a nie, jeszcze nie.
Lepiej mi się oglądało „Atlas”, bo przy „Kolorach zła” byłam totalnie znudzona. Do tego stopnia, że już nie tylko Netflixa ustawiłam na 1,5x, ale sama przewijałam spacją. Cóż, jak świadczy to o filmie?
Dla fanów gatunku ten film nie prezentuje niczego. Ani zgrabnej historii, która by przynajmniej zaciekawiła, ani czegoś całkiem nowatorskiego.
No więc, pytacie, czemu ten film jest popularny w Hiszpanii? Bo to jest film skrojony pod gusta Hiszpanów, oni nie potrafią w kryminał xD.
Poza tym to żadna rewelacja, że coś jest w topce, bo tak działa streaming. Utrzymuje się w topce, bo ludzie są po prostu ciekawi, co zaproponował algorytm. A że obliczenia takie są, że wliczają ledwie kilka minut jako „obejrzane”, to no cóż.
Nie mam sił nawet na wstawianie tagów. Jestem mocniej podziębiona i po obejrzeniu tego czegoś poczułam się gorzej. Chyba z kolejnymi reckami poczekam, aż nieco wydobrzeję.
Miłego wieczoru.