Gray Man

Dzień dobereł!

„Gray Man” to taki film, o którym zapomnisz zaraz po seansie. Ani to jakieś szczególnie angażujące, ani jakieś pamiętliwe. Ot, standardowy i do bólu zwyczajny akcyjniak, w którym do połowy akcja się rozkręca, a dopiero w drugiej widzimy znacznie więcej rozwalanki. To oczywiście niewiele mu daje, jako że całość jest mocno na 6/10, a może i nawet 5.

Nasza Szóstka (Ryan Gosling) otrzymuje zlecenie zabicia jakiegoś – ponoć – złego faceta. Po starciu okazuje się, że zabił jednego ze swojej tajnej grupy w CIA, a to dlatego, że udało mu się zdobyć informacje, że w CIA są nielegalne akcje. I o tych akcjach Ryan ma się dowiedzieć właśnie z uzyskanego pendrive, ale zaczynają na niego polować, więc będzie dużo skakania, uciekania i rozwalanki.

Właściwie najbardziej pamiętliwą sceną jest rozwalanie połowy Pragi. I tu wiem, że to film, ale dziwnie to trochę wyglądało, gdy niszczą tramwaj po całych ulicach, które są puste, a chwilę później widzimy, że szpitale przepełnione rannymi, a w telewizji gównoburza. Taki drobny, budżetowy szczegół 🙂.

Ogólnie – jeśli macie zamiar obejrzeć bardzo dobry film, to nie ten adres. Jeśli macie zamiar obejrzeć coś do sprzątania na przykład – to tak, włączcie. Nie wysilicie się, a jazda z Ryanem Goslingiem może być po prostu sympatyczna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *