Telefon

Joel Schumacher zrealizował jeden z najbardziej dynamicznych filmów, jakie widziałam. I to pomimo tego, że akcja była właściwie statyczna: oto facet w budce na celowniku snajpera. Gra toczy się o najwyższą stawkę, ponieważ snajper (Kiefer Sutherland) grozi mu – Stu Shepardowi (Colin Farrell) zabiciem. Stawka z czasem się powiększa, a sytuacja robi się coraz bardziej przerażająca. Czy i jak uda się wyjść z opresji Stu?

Cóż – film jest krótki i to jest jego zaleta, bo sytuacja, w jakiej się znajduje Stu naprawdę może ciążyć i jest to trochę odczuwalne. Nie mniej, „Telefon” płynie, a praca kamery i jej montaż robią taką robotę, że trudno się od ekranu oderwać. Trochę przeszkadzały przez to napisy, bo dłuższą chwilę zajęło mi, by patrzeć jednocześnie na obraz i na wypowiedzi bohaterów, a tych nie brakuje.

Oprócz tego, to muzyka jest świetna – a to tylko dwa utwory. Otwierający „Six Days” Colonela Bagshota i zamykający „Operator” Nathana Larsona. Wspomnę jeszcze tylko, że Colonel zrobił swoją wersję utworu DJ Shadow i to chyba specjalne nagrał na potrzeby filmu. Zresztą, można to obczaić w napisach, ale jutub automatycznie wypluwa oryginał po wpisaniu tytułu. Tak czy siak, macie screena, a linki w komentarzu.

Czy da się jeszcze coś opowiedzieć o „Telefonie”? W sumie – chyba tylko tyle, że trzyma w napięciu. Co do końcówki, to można się czepiać, że „naciągana”, ale jednak nie. Zwłaszcza po lekturze „Będziesz siedzieć” Violetty Krasnowskiej, po której jestem.

Tak czy inaczej, „Telefon” jest bardzo dobrym obrazem, którego polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *