Na początku nie miałam ochoty, ale hej… przecież to ja decyduję o swoim samopoczuciu. Potem stwierdziłam, że wypadałoby coś zjeść i dostałam coś do zjedzenia. Potem jeszcze zapaliłam świeczkę na obfitość, poczucie obfitości, no i to pomaga. Fajny ten rytuał, ogień dużo trawi ;). Polecam świeczki Iwony, a ja idę… grać. Albo coś innego. Trzymajcie się!
Aha – i od jutra zabieram się też za profil światy aleksandry, na którym będzie głównie o pisaniu. No! 😀 To rozumiem!