Nie jestem jasnowidzem, możesz mi zaufać. A że wczoraj naczytałam się teorii spisgowych na temat awarii fesbunieczka, postanowiłam olać temat, bo przy sprawdzaniu niewiele wychodziło pewnych rzeczy. Ale za to poświęciłam czas na dociekaniu czegoś innego. Po mapce widać, że chodzi o Australię. Bonusowo opowiem Wam o Polsce, ale to na końcu.
- Sydney obecnie nie jest zbyt ciekawym miejscem do zamieszkania, ponieważ jest taka wojskowa atmosfera. Panów w mundurach wyprowadzono po to, by ludziom utrudnić protesty w wiadomej sprawie. Natomiast jest ciekawe to, że do całkowicie przerąbanej sytuacji NIE DOJDZIE, bo to miejsce coś chroni. Nie wiem co – po prostu w Sydney są spięcia i jest jakaś ładna otoczka, która blokuje pogarszanie się sprawy. Obecnie sytuacja jest taka, że premier im się zmienił, bo poprzedni w postaci panienki był zamieszany w sprawy korupcyjne i musiał zrezygnować z urzędu. Jeszcze nie do końca wiadomo, jak to będzie z nowym premierem, ale i to postanowiłam sprawdzić. Niestety, będzie próbował ciągnąć pewien durny plan, jednak Melbourne działa, przez co nowy premier będzie się wahał, czy iść śmiało i tworzyć pole bitwy, czy nie. Przynajmniej w początkowym stadium jego ruchy będą niepewne, bo patrząc na gniew ludzi z Melbourne, to mu się trochę odechce zaostrzać przepisy. Innymi słowy: poczekamy, zobaczymy, zapewne jeszcze w tym tygodniu. No co? Nie jestem jasnowidzem, możesz mi zaufać.
- Za to Melbourne ma przerąbane. Nie patrzyłam przez tydzień na filmiki stamtąd, jednak wciąż mi się pokazuje, że tam jest wojsko, a tradies (budowlańcy) i ludzie w cywilu będą z nim walczyć. Obecnie, policja sprowadziła do siebie jakąś pomoc, która przynajmniej przypomina zielonych ludzików. Niestety, niepokoje będą dość ostre, bo zacznie się od rac, a skończy się na Mołotowie. Tak czy siak sercem jestem po stronie ludzi, po stronie protestujących, po stronie tradies i wszystkich pokrzywdzonych przez tych sk….
- A teraz najważniejsze info dnia: SYDNEY NIE JEST STOLICĄ AUSTRALII. Jest nią Canberra i ma premiera, który woli spokój i jakoś nie chce mu się wdrażać pewnego niemiłego planu. To widać na mapie. Jednak jest tam spięcie, bardzo duże, które prawdopodobnie bierze się z parlamentu i rządu, bo ci przyglądają się sytuacji szczególnie w Melbourne z coraz mniejszą cierpliwością. Parlament blokuje rząd, więc wkurwik jest tym większy, bo niewiele można zrobić z tym fantem, jak i z samym Melbourne. Także no – sama Canberra jest na luzie, ale igraszki rządowe już nie są tak miłe.
A teraz obiecany bonus, który wszyscy znają i kochają, bo nie tylko ja o tym mówię, ale sprawę sprawdziłam dużo wcześniej. A TO POLSKA WŁAŚNIE!
No i co z tą Polską?
Ano – nic. Mamy światło, którego nie jesteśmy świadomi, więc go nie wykorzystujemy. To jest ta lepsza wiadomość. Gorsza jest ta, że mamy jedną, bardzo konkretną plamkę ciemności i prawdopodobnie jest ona na Wiejskiej w Warszawce. Jest to po prostu ciemne miejsce i tyle.
Dobra, starczy tego dobrego. Komu się spodobało, ten może udostępnić (dziękuję), a kto przewrócił oczami, niech scrolluje dalej. Pozdro dla wszystkich .