[PORADNIK] KRÓLOWA NIE POTRZEBUJE OKRESU

PRZEDMOWA 08.05.2022

Musimy zacząć od nowa. Przede wszystkim od pytań, może niewygodnych i dziwnych dla umysłu. Bo jak to ja, JA MAM PRAWO DO DECYDOWANIA O WŁASNYM CIELE? I nie chodzi mi o aborcję, której temat w ogóle w tym miejscu nie będzie nawet napoczęty.

Jesteś Twórcą. Masz więc zdolność tworzenia własnego świata. I nie chodzi o obserwację, ale o coś znacznie, znacznie więcej. Ale czy to sobie uświadamiasz? W #D strasznie ciężko to szło. Być może, w 5D nie będziemy musieli się nawet cackać z okresem, może on przestać istnieć od razu.

Sęk w tym, że póki co rzeczywistość mamy taką, jaką mamy, a najwyższym wyrazem miłości jest danie szansy wszystkim. Poza tym, człowiek z natury dobry i pełen miłości niekoniecznie może chcieć się bawić w duchowość, bo dla wielu były to dotychczas bajki.

Wiecie, są Kobiety, które żyją bez okresu. Co więcej, są one całkowicie zdrowe, a „medycyna” – bo tak trzeba to coś nazywać – twierdzi, że nie zna wyjaśnienia tego zjawiska.

Ja znam. Tamte kobiety także. I lekarze, którzy są poniekąd foliarzami albo styknęli się z dietą witariańską.

Otóż – nasz kobiecy organizm wcale nie potrzebuje krwawić. Bo tym właśnie jest okres, wykrwawianiem się i z jakiego to powodu? Ano, z żadnego sensownego. Wmówili nam, że go potrzebujemy, co wcale nie jest prawdą. PO CO CI OKRES?

Och, oczywiście, że chodzi o miłość.

Cierpienie to oznaka braku, braku czego? Kontaktu ze sobą, kontaktu ze swoim ja, kontaktu z wnętrzem pełnym miłości.

A więc zadaj sobie podstawowe pytanie:

PO CO CI OKRES?

I wcale nie chodzi mi o to, byś zrobiła to z perspektywy cierpienia. Odepnij się od tego. Wlatują myśli o kobiecości? Że nie lubisz tego? Tak? to dobrze, to znaczy, że na tym polu coś się uwalnia, a Ty potrzebujesz trochę popracować nad perspektywą kobiecości w sobie.

Widzicie, bolesny i ostry okres powoduje zwykle, że go nie znosimy. Objawy się więc nasilają. Nie tędy zatem droga.

Więc kędy? Ano, wydaje mi się, że trzeba wyłączyć perspektywę kobiecej ofiary. „Krwawię, bo jestem kobietą”. Kto to wymyślił? Przecież Twoje ciało Cię kocha tak czy siak, nie chce ono, byś cierpiała. Komunikuje się z Tobą na różne sposoby, także – czasem – przez ból. Ale musisz, być może, chcesz, sobie uświadomić, że przecież ono sygnalizuje brak, jakąś rzecz do uwagi. Lub informuje, że coś przeszło.

Ja miałam całe życie prawie mocny, silny i niezwykle długi okres. Aż do czasu, gdy przestałam bawić się w rockeffelowskie gówno – och, przepraszam, medycynę. Kiedy zaczęłam przytulać siebie częściej, nawiązywać kontakt ze sobą i przede wszystkim, AKCEPTOWAĆ SWOJĄ KOBIECOŚĆ. Bo kobiecość z natury jest piękna. Kobiecość pozwala na przeżywanie i transformację. To wszystko to nasza wewnętrzna Moc. Światło w nas. Dlaczego więc miałybyśmy cierpieć? Dlaczego poddałyśmy się praniu mózgów i uwierzyłyśmy, że musimy mieć okres? Bo przecież właśnie tym jest okres. Programem, który jest często zbędny i niszczący dla naszego ciała. Niszczący? No, żaden normalny organizm nie potrzebuje się wykrwawiać. Ach, weźmy zatem na tapetę PMS.

PMS

Napięcie przedmiesiączkowe. Kto to wymyślił? Ktoś, kto chciał mocno zarobić i był powiązany z Xanaxem. To „lekarstwo” najpierw sprzedawano jako antydepresant, a potem wymyślono, że na coś innego będzie przeznaczony. Zaczęło się więc programowanie kobiet na PMS. Nie? Roczniki urodzone w latach 80′ pamiętają, że pi razy oko do 2005 nikt nawet nie słyszał o tej „chorobie”. Dziś w każdym serialu, w każdej reklamie masz o nim mowę. Dziś wszędzie się o tym trąbi i programuje kolejne pokolenia na kolejne cierpienia. Ile PMS ma objawów? Tyle, ile koronka, czyli milion… no dobrze, trochę przesadziłam, około 300. Powiedzcie mi, jak to możliwe?

Okres już nie działa, więc zaczęli wymyślać co innego, byle natężać jego objawy. I po co? Gdy człowiek cierpi, ciężko mu zachować równowagę psychiczną i fizyczną. Właśnie dlatego. I właśnie dlatego, że Kobieta ma w sobie niezwykle dużo siły do transformowania i działania, także dlatego mogli chcieć zmiażdżyć siłę kobiecości. Ale postawy, świadectwa innych Kobiet Światła – wszystkie nimi jesteśmy – świadczą jedynie o tym, że to, co dla medycyny rockeffelowskiej wydaje się niemożliwe, JEST MOŻLIWE.

Sęk w tym, by odprogramować się nie na zasadzie ofiary, cierpienia i odrzucenia. Trzeba to zrobić zupełnie, zupełnie inaczej. A na początku wystarczy kilka chyba pytań.

PO CO CI OKRES?
CO CI DAJE OKRES?
CO CZUJESZ NA SŁOWO „KOBIETA”?
CZY JESTEŚ ŚWIADOMA, ŻE MASZ PRAWO DO DECYDOWANIA O SWOIM CIELE?
CZY JESTEŚ ŚWIADOMA, ŻE OKRES JEST NIEPOTRZEBNY?

CZY SIEBIE KOCHASZ?
CZY JESTEŚ ŚWIADOMA, ŻE NIE POTRZEBUJESZ CIERPIENIA?

Nie wymyślaj filozofii. Pierwsza odpowiedź – TAK lub NIE będzie tą prawidłową. I dopiero po ich uzyskaniu można iść dalej. Zapraszam Cię do wędrówki odprogramowania się z okresu. Przejdziemy przez to razem, obiecuję.

WSTĘP PIERWOTNY

Nigdy nie chodziło o hormony – Joanna Jankowski

Twoje problemy – Królowo – kończą się tam, gdzie kończy się nienawiść do kobiecości. Nie zaprzeczaj: skoro sięgnęłaś po tę książkę, to prawdopodobnie masz problem z okresem.

Pokochać miesiączkę znaczy pokochać swoje ciało. Siebie. Kobiecość.

Jednak stanęłaś na rozdrożu i twierdzisz, że masz przechlapane, bo hormony, bo lekarze.

BŁĄD!

Ta książka to nie jest pozycja medyczna, dlatego muszę tu zamieścić paragraf:

informacje te nie powinny zastępować opieki medycznej, choć zawiera ona porady zdrowotne to warto się skonsultować z lekarzem.

Ale tak po cichutku, między nami, za firaną w salonie pełnym ludzi powiem Ci tajemnicę. Zapomnij o systemie. Im mniej będziesz chciała się zdawać na porady ginekologa, tym lepiej dla Ciebie.

Nie, nie sprostuję powyższego akapitu. Przez swoje doświadczenie z systemem, jak i z kobiecością nie mogę tego uczynić, jeśli chcę być wobec siebie, jak i Ciebie szczera.

Ta książka może wywołać w Tobie złość. Możesz stwierdzić, że Ty się z tym nie zgadzasz i plotę trzy po trzy. Oczywiście. Każdy ma swój świat i wybiera to, co mu żywnie pasuje. Pamiętaj jednak, że tu nie tyle chodzi o poprowadzenie Ciebie przez meandry kobiecości, ile danie Ci – Królowo – bodźców. Są nimi trudne pytania i zachęty, byś sama wzięła do rąk narzędzie, jakim Światło Cię obdarzyło: intuicję, miłość, kobiecość. Prowadzenie.

A zatem:

IM BARDZIEJ MASZ OTWARTY UMYSŁ NA METODY NIEKONWENCJONALNE, IM BARDZIEJ ZAPOMNISZ O SYSTEMIE, TYM MASZ WIĘKSZĄ SZANSĘ NA WYZDROWIENIE.

Ta opowieść będzie krótka, ale konkretna. Droga Królowo – pragnę przekazać Ci SWOJĄ wiedzę o tym, jak uzdrowić okres bez medykamentów.

Królowo – jeśli jesteś gotowa do podróży, to otwórz następną stronę!

CZĘŚĆ I: (nie)zdrowe programy

Okres oczyszcza?

Okres oczyszcza, tylko z czego? Kto to stwierdził, że okres służy oczyszczaniu się organizmu kobiety? I dlaczego tylko kobieta musi przez to przechodzić? Żaden inny ssak na Ziemi NIE KRWAWI. Kiedyś się zdziwiłam, widząc suczkę w rui: a dlaczego ona nie krwawi? Niby inny gatunek, ale to nie trzyma się kupy. Podobnie jak to: oczyścić organizm. Z czego? Przecież po pierwsze, jest wiele sposobów na jego oczyszczenie. Głodówka, umycie się w soli i jakie tylko chcesz – to kwestia wyobraźni. Dlaczego więc miałybyśmy robić coś bardziej, niż mężczyźni? Bo widzicie, oni mogą oczyszczać swój organizm przez kupę, siku i pot. Nic im więcej nie potrzeba. A dlaczego? Bo nikt im nie wmówił dodatkowego programu oczyszczania.

Co masz oczyścić, wewnętrzne złogi? A co Ty, zła jakaś? Z natury jesteś piękna, świetlista, jesteś miłością.

Więc o co chodzi?

A może to po prostu wołanie o kontakt z Duszą?

Witarianizm to dieta pozwalająca na brak okresu. Jesteś tak czysta, że twój organizm już go [okresu] nie potrzebuje – mówi się w gronie tej społeczności.

Specjalistką od ciekawego sposobu odżywiania jest Nulina – a ponieważ jest specjalistką, to ją tu wspomnę. Mówi ona wyraźnie, że dieta wykonywana świadomie potrafi usunąć pewne warstwy, nawyki myślenia. Widziałam to po sobie, gdy po 7 dniach głodówki odpadł mi program obżerania się słodyczami. Zatem nigdy nie chodziło o samą dietę, chodziło o narzędzie, które pozwoli nam się wnieść na wyższe poziomy świadomości.

Nie każdy jednak chce być witarianinem i nie dla każdego będzie to dobry sposób, bo dieta to także wynik świadomości (wyboru).

CIAŁO <-> JA
nieustanna komunikacja

Czy zatem można zrobić tak, by obalić stary, niekorzystny program bez dodatkowych ceregieli?

Zobaczymy.

Sposoby zawarte w tej książce są eksperymentalne. Zeszłotygodniowy proces otworzył mi drzwi, ale co dalej? Sama jestem ciekawa.

Pewną sprzecznością jest to, że aby się pozbyć miesiączki, to musisz ją wpierw zaakceptować / pokochać.

Równość wszystkich istot

W świetle Światła – czytaj Boga, itd. – wszyscy jesteśmy równi. Nie ma istot, które w jakiś dziwny sposób wydają się mieć przewagę lub na odwrót. Istoty po prostu są. Jestem. Jednak dawna i współczesna kultura wydają się być obarczone zupełnie innym spojrzeniem. Gorzej, że to wcale nie jest zmiana, o jaką feministki walczyły. To wciąż jest spojrzenie na szachownicę.

kobieta lub mężczyzna
[szachownica]

Tworzymy historie, w których albo człowiek jest przedmiotem seksualnym, albo ktoś stoi wyżej nad. I tak dla przykładu mamy kobietę, która rządzi światem, a mężczyźnie nie wolno się zająknąć o tym, że ta go molestuje. Przykładów zresztą poszukajcie w szołbiznesie. Popadamy ze skrajności w skrajności, kolejne i kolejne. Jakbyśmy nie umieli tego zbalansować, zobaczyć czegoś w zupełnie innym świetle. Co jednak może wkurzać, to naprawdę żaden program przez to nie jest transformowany, choć na oko tak się zdaje. To oczywiście kwestia opakowania. I dlatego wybijam dziurę w tym wszystkim, mówiąc: dość. Tak naprawdę nieważne, która płeć będzie niszczona – to zawsze kończy się dla obu źle. Możesz mówić o mitycznej karmie – że teraz mężczyźni ją zbierają w wyniku zniewalania kobiet. Serio? Naprawdę? Uważasz się za kobietę wolną od bzdetoletów, a stawiasz takie tezy? I pewnie powiesz, że to nie złość, że nie jesteś wkurwiona na mężczyzn. Bardzo dobrze, to znaczy, że większy czy dramatyczniejsze problemy ze zdrowiem Ci nie grożą!

Ale wracając do płci, a właściwie energii… Warto zrozumieć, że wszyscy mają je obie. I nie wkręcaj w tej chwili kapsla z napisem absolutnie wszystko jest iluzją, bo to nie o to chodzi. Skoro jednak chcesz się bawić w kreację typu

[szachownica]

to nie wiem, po co jeszcze trzymasz w dłoni ten poradnik. A, no tak. Chcesz się dowiedzieć, jak wyleczyć okres. ZARAZ, wyleczyć?

OKRES =/ CHOROBA
ale
OKRES = PROGRAM

Jeśli wszyscy jesteśmy równi, to dlaczego:

  • kobieta ma się dodatkowo oczyszczać?
    czyżby
  • kobieta trzymała na swoich barkach więcej?

A kto tak powiedział? Co to znaczy w ogóle więcej? Czy to zatem oznacza, że koń jest gorszy od krowy, bo nie daje mleka? Przecież to stwierdzenia zawiera gównoprawdę. Informuje za to, że nie tędy droga.

A może wróćmy na chwilę do tradycyjnych myśli, czyli że kobieta jest nieczysta i musi serwować sobie jakieś dodatkowe dni na leżenie prawie martwa w łóżku? Znowuż zaszliśmy za daleko? Ależ nie! TO WSPÓŁCZESNA NARRACJA!

Nie wierzysz?

A czym jest wciskanie kobietom filozofii organizm dzięki okresowi się oczyszcza? No czym, jak nie dodawaniem dodatkowego ciężaru i z to jakiegoś chujowego programu, bo w domyśle jest jesteś święta, musisz cierpieć? No, czym jest promocja PMS, jak nie kolejnym mocnym, przysadzistym krokiem naprzód, a raczej do tyłu? Albo promowanie urlopu okresowego? A dlaczego mężczyznom się nie daje dodatkowego dnia wolnego np. na remont w domu? A, no tak. Oni nie cierpią. Ha, ha – jesteśmy wybrankami losu, bo mamy okres.

Mam nadzieję, że powyżej unaoczniłam Ci, Królowo, absurdy programów, w które nas wepchnięto bez naszej woli.

Okres to korzyść

Nie tak dawno temu poznałam pewną kobietę – nazwę ją dla ułatwienia R. Przez kilka lat borykała się z brakiem okresu, więc gdy on się zjawił, to się ucieszyła. Doskonale, ale chciałam zauważyć, że u tej pani okres nie zniknął dlatego, że dysponowała nim świadomie. Wprost mówiąc, pozwoliła sobie na parę kroków, które nie były korzystne dla organizmu. Stąd ten w pewnym momencie stwierdził, że dobra, ona i tak już wiele przechodzi, nie będę jej dokładać dodatkowego ciężaru. Czyż to nie jest okazanie miłości swej właścicielce?

To jest jak różnica między anoreksją a odżywianiem się pranicznym. Pierwsze to brak, głód, cierpienie, a drugie to pełne bycie w swym świetle i dbanie o nie. Tylko tyle i aż tyle.

* * *

Pisząc ten poradnik przyszła informacja: program okresu to program uwagi. Wow! Czyż to nie logiczne? Czyż ten czas nie sprowadza się właśnie do tego i to zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz?

Przyjrzyjmy się najpierw czasom prehistorycznym, gdzie historia co prawda się klei, ale za to przemawia do wyobraźni.

Są sobie Neandertalczycy. Prości ludzie żyjący w takich chatach, czy tam jaskini. Nie było wówczas elektryczności, ani nawet wymyślnych narzędzi kuchennych. Za to była ONA – trzymająca pieczę nad domostwem, parająca się kuchnią i dziećmi. I był ON – całymi dniami polujący na jedzenie. Nie było czasu, by spędzić ze sobą kilka dni i się na przykład odprężyć. Ale nagle ONA doznaje olśnienia: przecież może w inny sposób, niż molestowaniem wyprosić u niego uwagę! Okresem. Kiedy go w końcu doznaje, ten przychodzi do niej i zaczyna usługiwać. A ona? Cóż, ona ma również wewnętrzny czas, bo coś musi robić, gdy on zaczyna choć trochę przejmować domowe obowiązki. Dobra, ważne, że czaicie, pomimo wielu dziur fabularnych. Podsumować to można tak, że w tym czasie, czasie okresu, dajesz wreszcie głos swojemu ciału.

– To znaczy, że mężczyzna nie daje uwagi ciału? – wtrąca się randomowy czytelnik. Cóż, nie znam się na mężczyznach, więc nie odpowiem.

Ale za to znam się na okresie i jakby się tak zastanowić, to ZAWSZE te parę dni wymaga jakiejś naszej nadzwyczajnej uwagi. A to kupujemy podpaski, a to kombinujemy z kubeczkiem menstruacyjnym, a to zastanawiamy się nad majtkami menstruacyjnymi. W zasadzie nieważne, co to będzie – zawsze uwaga idzie w stronę od zewnątrz do wewnątrz w celu zaopiekowania się sobą. Tak jakbyśmy bez tych cielesnych sygnałów nie potrafiły tego osiągnąć. Ale chwila, przecież my w zajmowaniu się fizycznością zajęłyśmy pierwsze miejsce! A to ładne stroje, pedicure, fryzjer, kąpanie nóg, makijaż… nasze ciało otrzymuje dużo więcej uwagi od nas, niż nam się wydaje. I my jeszcze chcemy dodatkowego bodźca? A może jego brak spowoduje zapomnienie o duchowości? No, argument o tyle smutne, że zapomnieć o rozwoju wewnętrznym jest łatwo i nie wymaga to okresu. Choć zawsze w jakiś sposób się rozwijamy, to jednak okres zdołał zyskać miano niezwykle duchowej strony, czegoś, co mogą pozazdrościć nam wszystkie istoty, włącznie z bogami. A właśnie, bogowie.

Mitologizacja okresu

Czasami jest tak, że mitologizujemy coś, by nam było to łatwiej zaakceptować. Uważam, że tak właśnie jest z okresem. Tu można wynaleźć kilka „uduchowionych” historyjek, ale najlepsze są związane z księżycem i zbieraniem krwi menstruacyjnej.

Zacznijmy od pytania: czym jest księżyc? Jeśli jesteś foliarką, to odpowiedzi zapewne będą godne najlepszych książek fantastycznych. Dla mnie na przykład to cholerny portal, przez który wleźli złole i zaczęli rozrabiać dzięki nałożonej na nas po chamsku dualności. Brzmi dziwacznie? A czy myśl, że JAKAŚ RANDOMOWA PLANETKA, która ma randomowy wygląd wpływa na Ciebie, Twoją istotę, nie jest równie dziwaczna? Dlaczego nie jest to Wenus czy Mars, czy cokolwiek innego? Zastanów się dobrze. Przypuszczam jednak, że czysta kultura każe Ci odpowiedzieć, że nie wierzysz w zabobony pokroju numerologii i astrologii, bo to są jakieś bzdury. A co Ci każe wierzyć w to, że jakaś planetka na niebie odpowiada za Twój cykl miesiączkowy? Halo, Ty jesteś niewolnicą księżyca czy jak? No tak, ale ciała niebieskie… to już nie te czasy! Jesteśmy istotami, które potrafią wywalać dziwaczne programy umysłu, bo już nam nie służą. A czy księżyc Ci służy? Do czego? Po co chcesz być pod jego wpływem, jak nie musisz? Serio, nie musisz.

Dobra, dobra, rozumiem. Nieuświadomione rządzi tobą, powiedział Jung. No, tyle że wywalenie z umysłu programu astrologii i numerologii nie wymaga potężnych akcesoriów. Wystarczy odciąć – w pełni świadomie – te programy. I już. Dokonało się.

Znacznie ciekawiej robi się w przypadku tzw. rytuałów. Nie trzeba być geniuszem, by znaleźć w google informacje na ten temat. Można je podzielić na dwa obozy: inicjacja i czarna magia.

Zacznijmy od inicjacji, bo to jest pierwotne i generalnie dawniej dotyczyło zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Ci pierwsi mieli jakąś próbę, pasowanie na dorosłego i dokonywali tego przez np. upolowanie zwierzęcia. Z kolei kobiety oddawały pierwszą krew do ziemi. Cóż. Obecnie żadna z płci nie przechodzi takich rytuałów, bo po co? Kulturowo ostało się to jeszcze w szkołach, ale ten relikt utrzymywany jest głównie z jednego powodu: aktywność, uczestnictwo w wydarzeniu daje w nim większe zaangażowanie.

Ale chwila, czy to oznacza, że… kobiety znów robią więcej? Że to dlatego nie ma prawdziwych mężczyzn, bo nie przeszli tego głupiego rytuału?

Chyba w dzisiejszym świecie chodzi o co innego, niż bycie kontrolowanym przez pierwotne instynkty. Potrafimy już się obejść bez rytuałów typu pasowanie na rycerza, bo mamy taką świadomość, że bez dziwacznej symboliki (masońskiej wręcz) i tak wzrastamy. A właśnie. Ponieważ jesteśmy twórcami własnego życia, to tym bardziej możemy stworzyć rytuały, które nam posłużą. W tym jednak przypadku to mężczyźni muszą wysilić wyobraźnię, bo nie mają krwi menstruacyjnej. Ta jednak wciąż może być wykorzystywana do rzucania klątw czy innych mało przyjemnych rzeczy. Bardzo nie polecam praktykowania tego czegoś, bo to dla twórców tychże węzłów kończy się źle, a poza tym: poprzestanę tylko na tym zdaniu, bo to nie książka o czarnej magii, tylko o… kobiecości. Tak czy siak.

* * *

No dobrze, a co ze słynną menopauzą? Podobno to magiczny proces i taki symbol przechodzenia w dojrzałość. No… tyle że nie. Tzn. jest to proces naturalny i unikałabym brania leków, gdy go przechodzimy, ale przechodzenie w dojrzałość? Czy to nie przypadkiem inne opakowanie syndromu szanuj mnie, bo jestem starsza? Bo przecież jak wiemy, dojrzałość nie zależy od wieku, a w tej chwili mamy takie narzędzia, które pozwalają w szybki sposób opanować problem. Zresztą, obecnie nie potrafię znaleźć argumentu wg którego odchodzenie okresu w zwykle średnio komfortowy sposób jest pięknym czasem. No dobrze, podsumowanie życia i zakładanie korony. Ale hej, czemu nie można jej wcześniej założyć i hej, czy to nie jest przypadkiem swego rodzaju celebracja… tylko czego? Wyzwolenia się od programu czy też cierpienia? Wybierz sama.

Myśl na boku: coraz więcej kobiet ma coraz wcześniejsze menopauzy. Dlaczego? Może dlatego, że ich świadomość tak naprawdę już nie potrzebuje okresu, że ich świadomość uznała, że są gotowe właśnie w tej chwili na założenie tej mitycznej korony?

Myśl na boku: bez okresu jak rozpoznam, że jestem w czasie płodnym? Przez poznanie siebie, swojego ciała i apetytu na seks. 🙂